Przedświąteczny czas biegnie jak sprinter, na finiszu maksymalnie przyspiesza. Mimo, iż teoretycznie wiadomo, że Wielkanoc nadejdzie, to jednak każdorazowo zaskakuje, że „to już”.
W tak zwanym międzyczasie (moja polonistka bardzo uczulała na „w tak zwanym”, więc pani Psor, stosuję się) porządków, błyszczenia szyb, odkurzania itp. musiałam popiec mazurki. Jeśli chodzi o ścisłość, to pierwszą ich partię, bo kolejne będę piekła cyklicznie w miarę potrzeb ( obdarowuję nimi przyjaciół i znajomych, więc potrzeby będą)
Bladym świtem zagniotłam kruche ciasto ( to samo co na spód szarlotki) i skierowałam je na zimny wychów do lodówki, na jakieś trzy godziny. Aby nie marnować deficytowego czasu, zabrałam się za mycie szklanych drobiazgów, a że jestem entuzjastką szkła, to trochę tego jest. Myłam więc „na raty”.
Kiedy kolejna partia „szklaków” obciekała na suszarce, zaczęłam formować mazurki nadając im kształt owalny, bo taki daje najwięcej możliwości dekoracji, no i kojarzy się z wielkanocnymi jajkami. Właśnie pracowałam nad detalami ozdobnymi, gdy za plecami usłyszałam trzask. To schnący kieliszek do czerwonego wina rzucił się do zlewozmywaka, zapewne z powodu depresji, na tle odrzucenia 😉 bo mało go używałam (wolę wino białe). Trzeba się więc było oderwać od mazurków i zająć doczesnymi szczątkami pucharku.
Po ogarnięciu szklanych odłamków, wracam do ciasta. Gotowe owale układam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i wkładam do piekarnika w temperaturę 180 stopni na jakieś 20 minut. W tym czasie przygotowuję masę kajmakową – puszkę skondensowanego mleka słodzonego ( tę czerwoną, z Gostynia) już wcześniej gotowałam dwie godziny, aby uzyskać gęsty kajmak. Teraz mieszam jej część z kilkoma łyżkami serka mascarpone. Osobno rozpuszczam w kąpieli wodnej czekolady, białą i gorzką oraz rozwałkowuję masę marcepanową. Przygotowuję bakalie do dekoracji – rodzynki, orzechy i kandyzowaną skórkę pomarańczową a także cukier puder na lukier, spożywcze barwniki i (z pewnym bólem serca, bo to ostatnia 😉 otwieram konfiturę z czarnej porzeczki).
Wystudzone spody mazurków smaruję najpierw konfiturą, potem masą kajmakową a na to wszystko jeszcze czekoladę lub marcepan.
Kiedy masy z lekka zastygają układam dekorację – kurczaka, tulipan, zająca, lekko podbarwiam i uzupełniam bakaliami.
Czytaj dalej →