Wielokrotnie miałam okazję przysłuchiwać się koncertom odbywającym się w ramach Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego im. Krystyny Jamroz. Do tych niezapomnianych należą recital piosenki francuskiej M. Bajora, występJanusza Radka, Grupy MocArta i wiele innych. Podczas tegorocznego pobytu u przyjaciół w Busku Zdroju trafiła mi się nie lada gratka – koncert Moniki Węgiel i Jacka Wójcickiego.
Występ artystów odbywał się w ramach festiwalu imienia Krystyny Jamroz w Buskim Centrum Kultury. Bilety nań rozeszły się „w oka mgnieniu”. Sala wypełniona była szczelnie do ostatniego miejsca, mimo że w tym samym czasie trwał mecz półfinałowy Euro 2016 między Francją a Niemcami.
Jacka Wójcickiego nikomu przybliżać nie trzeba. To klasa sama w sobie. Artysta zabrał słuchaczy w muzyczną podróż ” w czasie i przestrzeni” zaczynając od przedwojennych piosenek Henryka Warsa i Jerzego Petersburskiego, poprzez popularną muzykę francuską, włoską aż do krakowskiej „Piwnicy pod Baranami” i jej szlagierów. Wciągał publiczność do wspólnej zabawy, zachęcał do chóralnego śpiewania refrenów, prowadził konferansjerkę. Wcielał się a to w CharlieChaplina, a to w Eugeniusza Bodo. Sypał dowcipami i anegdotkami, bawił, wzruszał, czarował…
Towarzysząca mu Monika Węgiel do tej pory była mi nieznana. Z tym większą ciekawością czekałam na jej występ. Zachwyciła mnie mocnym głosem i interpretacją utworów Edith Piaf, Ewy Demarczyk, a przede wszystkim wykonaniem ” Portu Amsterdam” Jaquesa Brela. Okazała się dojrzałą i utalentowaną artystką, której dalszą karierę będę śledziła z uwagą.Artystom towarzyszył zespół Strauss Ensamble. Dwie godziny koncertu minęły stanowczo za szybko. Nie tylko ja byłam tego zdania, cała festiwalowa publiczność kolejnymi owacjami „wymuszała” bisy. Jeszcze wychodząc z sali nuciłam „Pejzaż horyzontalny”, który w finale Wócicki i Węgiel wykonali w duecie.