Od pewnego czasu fascynuje mnie postać Aleksandra Wielopolskiego, kontrowersyjnego polityka okresu Królestwa Polskiego. Margrabia już w swoich czasach budził wiele negatywnych emocji, których nie rozwiało nawet przeszło sto pięćdziesiąt lat, jakie upłynęły od jego śmierci. Zarzuca mu się współpracę z caratem i obciąża winą za przyspieszenie branki, bezpośredniej przyczyny wybuchu powstania styczniowego. A przecież Wielopolski dążył do uchronienia kraju przed walką, która była z góry skazana na klęskę. Niepokojąco aktualne wydaje się przypisywane mu powiedzenie że „dla Polaków można coś zrobić, z Polakami nigdy”. Przyszło mu żyć w czasach kiedy emocje (starannie podsycane przez niektórych) górowały nad rozumem, dlatego wprowadzane przez niego reformy nie znalazły należytego uznania. Inna rzecz, że Margrabia robił też wszystko, aby lubianym nie być. Usposobienie miał przykre. Dumny i pyszny magnat chętniej czynił afronty, niż starał się zjednać sobie ludzi, którymi w głębi duszy pogardzał. Wikłał się w prywatne spory, które mu chluby nie przynosiły.
Tragiczną prawdę o Aleksandrze Wielopolskim dobitnie ujął Jerzy Czech pisząc m.in …
„Pan, margrabio narodu nie zmienisz
tu rozsądku rzadko się używa
to jedno, co naprawdę umiemy
to najpiękniej na świecie przegrywać…”
Dla mnie Wielopolski to patriota, realista i pozytywista, którego przekleństwem był fakt, że wyrastał ponad romantyczne mrzonki.
Kiedy więc nadarzyła się możliwość pojechałam do Chrobrza, aby zobaczyć siedzibę, którą Wielopolski wzniósł po sprzedaży części ordynacji pińczowskiej.
Pałac został zbudowany w latach 1857-59 przez modnego wówczas warszawskiego architekta Henryka Marconiego. Powstała rezydencja jednopiętrowa, o cechach klasycystycznych, bardzo harmonijna. Fasadę w centralnej części zdobi ryzalit tworzący na parterze czterokolumnowy ganek, a w drugiej kondygnacji przechodzący w taras. Środkowa część zwieńczona jest attyką ozdobioną czterema posągami autorstwa Andrzeja Pruszyńskiego, wyobrażającymi Germanika, Ceres, Minerwę i Achillesa. Przy łuku portalu znajdują się kartusze z herbami Świdzińskich – Półkozic i Myszkowskich – Jastrzębiec. Herb Myszkowskich we froncie rodowej rezydencji można wytłumaczyć tym, iż Wielopolscy byli z nimi spowinowaceni i po bezpotomnej śmierci ostatniego z Myszkowskich odziedziczyli ordynację pińczowską. Natomiast jeśli chodzi o Półkozica Świdzińskich sprawa jest bardziej skomplikowana. Konstanty Świdziński testamentem zapisał swe ogromne zbiory biblioteczne ordynacji pińczowskiej Myszkowskich z zaznaczeniem, że księgozbiór ma być ogólnie dostępny w Warszawie. Margrabia Myszkowski Aleksander hrabia Wielopolski wywiózł je, jednak niezgodnie z wolą testatora do Chrobrza. Po interwencji zwrócił je przyrodnim braciom Konstantego. Fakt, że Aleksandra i Konstantego łączyły przyjacielskie stosunki nie jest wystarczającym argumentem za umieszczeniem jego herbu we frontonie własnej rezydencji. Herb Wielopolskiego Starykoń umieszczony jest w elewacji ogrodowej.
Pałac zbudowany jest symetrycznie. Prawa jego strona na parterze służyła celom reprezentacyjnym. Mieściły się tam sala bawialna, w której zachowały się cztery medaliony portretowe. Przedstawiają one kolejnych właścicieli pałacu, a wykonane zostały przez Andrzeja Pruszyńskiego. Obecnie sala wykorzystana jest jako galeria regionalna, w której ma swój kącik bard Ponidzia, Wojciech Belon. Do sali przylega okrągła kaplica pałacowa w której teraz eksponowane są współczesne ikony pisane przez Jadwigę Wierzbicką. Równolegle do bawialnej ułożona jest druga sala, jadalna, gdzie znajduje się wystawa poświęcona Republice Pińczowskiej. Z niej przechodzi się do środkowego saloniku balowego z kasetonowym stropem.
i przeszklonym wyjściem na ogród. To tutaj F. Bajon nakręcił scenę balową w swoim „Przedwiośniu”.
Po lewej stronie pałacu znajduje się gabinet Wielopolskiego w którym stoi szafa biblioteczna i biurko margrabiego.
Na suficie zachowało się oryginalne malowidło.
Na piętrze mieściły się pokoje prywatne przeznaczone dla właścicieli i gości.
Pałac usytuowany jest w parku krajobrazowym, w którym zachowało się wiele wiekowych drzew, w tym ogromny platan. Z tarasu elewacji frontowej widoczna jest kaplica ogrodowa projektu Marconiego, wzorowana na kaplicy z Książa Wielkiego.
Zespół pałacowo – parkowy jest niedoinwestowany. Problemem pozyskania funduszy jest fakt, że jako dawny obiekt szkoły rolniczej, podlega ministerstwu rolnictwa, które nie jest zainteresowane dotowaniem Ośrodka Dziedzictwa Kulturalnego Ponidzia, obecnego użytkownika pałacu.
Zastanawia mnie co jest w tych oknach, jakieś wycinanki ?
PolubieniePolubienie
Chyba tak. To pewnie pozostałość po jakiejś imprezie. Niezbyt pasują, ale trudno…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No niestety nie pasują
PolubieniePolubienie
To delikatnie powiedziane 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
🙂
PolubieniePolubienie