Szefcia (sobie tylko znanym sposobem) zamówiła nam na wyjazd pogodę jak marzenie, więc po pracy ruszamy zwiedzać Dobrojewo, majątek, który od XVIII wieku do 1939 roku należał do rodziny Kwileckich herbu Szreniawa.
W 1784 roku Adam Kwilecki zlecił tam budowę podpiwniczonego dworu parterowego, krytego czterospadzistym dachem. Front zdobił piętrowy ryzalit w którym umieszczono główne wejście. Całość wieńczył wysoki tympanon z herbem Kwileckich. Po obu stronach korpusu głównego znajdowały się jednoosiowe skrzydła z półokrągło zamkniętymi oknami.
W początkach XIX wieku Dobrojewo objął Leonard Kwilecki (powstaniec listopadowy), który dał początek dobrojewskiej stadninie koni. Po jego przedwczesnej śmierci ( przeżył tylko 39 lat) dobrami władał (od 1863 roku) syn Stefan.
Stefan, ożeniony z Barbarą z Mańkowskich, sprawnie zarządzał swoim majątkiem. Działał na niwie politycznej i gospodarczej odnosząc znaczne sukcesy. Za jego czasów konie ze stadniny Kwileckich zdobywały szereg medali. Głośna też była owczarnia, a także zakład produkujący „cegiełki” z wydobywanego tutaj torfu. Nie zapomniał także o ludziach. Wnętrze dworu wypełniło luksusowe wyposażenie, sprowadzone po części z za granicy. Nadało ono rezydencji pałacowy charakter.
Po śmierci Stefana (1900) Dobrojewo przypadło jednemu z jego pięciu synów – Franciszkowi.
Hrabia Franciszek miał dwie pasje konie i sztuki piękne. Z wykształcenia artysta, z urodzenia ziemianin, tak rozszerzył hodowlę koni, iż Dobrojewo mogło się poszczycić jedną z najznamienitszych polskich stadnin w dwudziestoleciu międzywojennym. Poniekąd z jej powodu, w 1926 roku, gościł w Dobrojewie Wojciech Kossak. Malarz aby podreperować swoje finanse, w latach 1925/26 objeżdżał wielkopolskie dwory, wiedząc że rozkochani w koniach ziemianie, nie poskąpią grosza na portrety pupili. Pobyt w Dobrojewie był zapewne ułatwiony tym , iż gospodarz znał artystę z czasów studiów na Akademii. Jednak Kossak w listach do żony skarży się na dobrojewskie nudy, i złą sytuację finansową gospodarzy. Obawia się nawet o swoją zapłatę pisząc jednak „… Poczciwy ten Franuś i dobrej woli, więc dotąd delikatnie tę sprawę traktuję, tym bardziej, że napędza mi obstalunki…” Rzeczywiście, hrabia Kwilecki polecał artystę znajomym, między innymi Mycielskim.
Owocem wizyty był, wyceniony przez artystę na 12 tysięcy złotych obraz „Stadnina Franciszka Kwileckiego w Dobrojewie pędzona do wody”. Kossak uwiecznił na nim, oprócz koni, hrabiego Franciszka i jego cztery córki : Marię, Krystynę, Helenę i Annę. Hrabia żądaną sumę zapłacił w ratach…
Franciszek był dwukrotnie żonaty. Po śmierci pierwszej żony, Jadwigi z Lubomirskich, ożenił się z Katarzyną Tomaszewską herbu Bończa. Franciszek zmarł w Warszawie w 1937 roku. Dobrojewo najprawdopodobniej objął jego jedyny syn, Jan Stefan Kwilecki i jego poślubiona w 1934 roku małżonka, Maria Lipkowska. Zanim, z powodu wojennej zawieruchy, przyszło opuścić im rodzinne gniazdo, w Dobrojewie na świat przyszła dwójka dzieci Helena i Franciszek.
Wojna przerwała dobrą passę Dobrojewa. Konie najprawdopodobniej zostały „wcielone” do kawalerii jeszcze we wrześniu 1939 roku. Niemcy pałac spalili, a resztki rozebrali „na cegłę” w latach 1941/42. Hitlerowcy oszczędzili jednak, stojące po obu stronach dziedzińca, klasycystyczne oficyny z 1874 roku.
Oficyna po prawej stronie jest okazalsza, piętrowa. W osi centralnej murowanego, otynkowanego budynku ustawione są dwie kolumny jońskie. Tworzą one ganek flankując wejście i równocześnie podpierając kuty balkon pierwszego piętra. Nad balkonem w dachu znajduje się urocza lukarna. Narożniki oficyny zdobią boniowania Budynek nakryty jest niskim czterospadowym dachem którego naroża zdobią kamienne wazony.
Oficyna po lewej jest skromniejsza. Budynek parterowy, murowany, przekryty jest czterospadowym dachem. W centralnej części fasady umieszczony jest ganek a nad nim lukarna z kamiennymi wazonami po bokach.
Otoczenie pałacowe robi wrażenie. Zachowała się brama i resztki ogrodzenia, wyglądające świetnie, zwłaszcza z perspektywy długiej alei grabów. Na słupkach bramy znajdują się ozdobne elementy. Na słupkach wewnętrznych ujmujących wjazd ustawione są dwa posagi wojowników w pozycjach frontalnych, na słupkach zewnętrznych – wazony. Podobne wazony zdobią kamienną studnię znajdująca się z boku wyższej oficyny. W dobrym stanie zachowały się zabudowania folwarczne. Oszczędzili je Niemcy, Rosjanie, polskie władze walczące z reliktami ziemiaństwa. Folwark był wykorzystywany zarówno w czasie wojny i jak i w latach powojennych. W czasach PRLu w oficynach mieściły się biura PGRu, stołówka, świetlica, przedszkole i mieszkania.
Ależ Pani zapracowana,szczególnie przy studni…..,a miejsce przepięknie i zupełnie nieznane.
PolubieniePolubienie
😀 zwiedzanie to można powiedzieć „uboczny” ale szalenie przyjemny atut mojej pracy. A Dobrojewo rzeczywiście jest urokliwe. Wielkopolska obfituje w takie miejsca
PolubieniePolubienie
Moi dziadkowie mieszkali w Dobrojewie. Bardzo urokliwa wieś 🙂 bardzo fajnie napisany tekst. Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję i odstawiamy 🙂 Dobrojewo jest super i zasługuje na rozpropagowanie
PolubieniePolubienie
Moi dziadkowie również, sam też mieszkałem tam do 4-ego roku życia (1974-78). Prawdę mówiąc, mieszkając tam, a później przyjeżdżając do rodziny, nigdy nie byłem świadomy tego kawałka historii. Żeby było ciekawiej, to zanim jeszcze przyszedłem na świat, moi dziadkowie, bodajże w l. 50-tych mieszkali w jednej z tych oficyn, w tej wyższej, po prawej stronie. Bywałem tam jako dziecko na stołówce. I wiecie co? Ten artykuł zachęcił mnie, żeby tam pojechać znowu, zrobić parę zdjęć, pokazać córce korzenie. Dziękuję, pozdrawiam.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Cieszę się bardzo, że mój post zachęcił Pana do „podróży sentymentalnej”. W Dobrojewie jest naprawdę pięknie! Myślę że dla córki to też będzie cenne zobaczyć skąd pochodzą jej przodkowie. Nieśmiało zachęcałabym też do odwiedzenia sąsiedniego Oporowa. Założenie.pałacowe, choć w ruinie, robi wielkie wrażenie. Pozdrawiam i życzę wielu pozytywnych wzruszeń podczas tej podróży w przestrzeni i w czasie;-)
PolubieniePolubienie
Mieszka tam obecnie moja rodzina, jako dziecka pamiętam jeszcze jak w oficynach mieszkali ludzie, a w jednej z nich mieściło się przedszkole. Po zmianie systemu ( lata 90) wszytko zaczęło zarastać krzakami. w póżniejszym czasie oficyny zostały przykryte nowym dachem, podłogi rozebrane, Stary zabytkowy spichlerz też wygląda strasznie. Park zarasta. Urocze miejsce, z masą wspomnień z dzieciństawa.
PolubieniePolubienie
Myślę, że Dobrojewo i tak wypada nieźle na tle innych wielkopolskich rezydencji. Budynki są „na oko” w niezłej kondycji w porównaniu choćby z pobliskim Oporowem. Oczywiście chciałoby się je widzieć w dawnej świetności…Wspomnień trochę zazdroszczę 😉 Serdecznie pozdrawiam
PolubieniePolubienie