Do Krerowa pojechałyśmy specjalnie. Chciałyśmy zobaczyć willę- pałacyk zbudowany według planów Rogera Sławskiego, dla dawnych właścicieli wsi Rekowskich. Dzień, choć zimny był piękny, słoneczny. W sam raz na wycieczkę. Po drodze zatrzymujemy się na kawę i małe „co nieco” i ruszamy dalej w kierunku wsi, w której spodziewamy się zobaczyć dwa ciekawe obiekty. Czytaj dalej
Miesiąc: Luty 2018
Dworek myśliwski rodziny von Treskow w Annowie. Wielkopolskie rezydencje
Wieś Annowo przez wieki stanowiła dobra należące do Cystersek z Owińsk. Mniszki nawet miały w niej swój drugi klasztor. Niestety, nie zachował się, jego resztki rozebrali Niemcy w czasie II wojny światowej.
W XIX wieku, po kasacie klasztoru, Annowo (jak i wszystkie pocysterskie dobra na tym terenie) po bardzo okazyjnej cenie zakupił od Rządu Pruskiego Zygmunt Otto von Treskow. To nazwisko znane jest czytelnikom mojego bloga, wspominałam już o tej rodzinie między innymi w postach o Strykowie, Nieszawie i jeszcze nie raz będę o nich pisać. Więc tylko gwoli przypomnienia nadmienię, że ten świeżo nobilitowany kupiec i bankier, w drugiej połowie XIX wieku, był jednym z najbogatszych posiadaczy ziemskich w Wielkopolsce. Podczas jednego z objazdów swych włości, w Ocieszynie poznał z polską dziewczynę „z ludu”, Józefę Koperską. Nadobna Józia tak zachwyciła pruskiego nowourysza, że ten wymógł na ówczesnym właścicielu wioski, Skrzydlewskim, jej zwolnienie z poddaństwa pańszczyźnianego. Następnie wysłał na dwór berliński „po nauki”. W 1836 roku pojął Józefę za żonę podnosząc ją tym samym do „rangi hrabiny”. Para ta doczekała się kilkorga dzieci.
Panowie z rodu von Treskow z upodobaniem oddawali się polowaniom, typowej dla arystokratów i zamożnych ziemian rozrywce, która była połączeniem zmagań sportowych z imprezą towarzyską. Dla wygody myśliwych, w połowie XIX wieku kazano wznieść na skraju Puszczy Zielonki dworek myśliwski. Pojechałyśmy go zobaczyć. Czytaj dalej
Krzesiny. Dwór Antoniego Raczyńskiego i kościół norweski – Wielkopolskie rezydencje
W obrębie miasta Poznania znajdują się ciekawe, choć ogółowi Poznaniaków prawie nieznane, zabytki. Dziś chciałabym napisać o tych, usytuowanych w Krzesinach. Krzesiny większość mieszkańców miasta kojarzy jedynie z nowoczesną bazą lotniczą i wielozadaniowymi samolotami F16. Mało kto wie, że znajduje się tam też dwór Antoniego Raczyńskiego i unikatowy, jeden z dwóch w Polsce, norweski kościół. Czytaj dalej
Dworek Hersztopskich i kościół św. Wawrzyńca. Mieszków
Szefcia zarządziła wyjazd służbowy. Kierunek Jarocin, ale „po drodze ” zatrzymujemy się na chwilę w Mieszkowie. To, kiedyś znaczące miasteczko nad Lubieszką, teraz spadło do rangi wsi. Ale herb, zabudowa i zabytki świadczą o niebagatelnej roli Mieszkowa w połowie XVIII wieku.
Wskazuje na nią też kwadratowy rynek otoczony parterowymi domkami, z których niektóre mogą poszczycić się ciekawą architekturą. Na środku placu stoi pomnik najbardziej znanego Mieszkowianina czyli generała Stanisława Taczaka. Czytaj dalej
Centrum Wikliny Korbtex czyli zagłębiam się w meandry Nowego Tomyśla
Załatwiamy sprawy służbowe w Nowym Tomyślu i jego okolicach. Tym razem wyjątkowo sumiennie, jeśli nie liczyć kawy wypitej „U Pieprzyka”, no ale tam mają wyjątkowo dobrą… Nie tracimy czasu na „skoki w bok” w celu obejrzenia interesujących miejsc. Jednak wyjeżdżając z Nowego Tomyśla nie możemy sobie odmówić wizyty w centrum wikliniarskim. Wszak właśnie wiklinie miasto zawdzięcza swą sławę, co widoczne jest nawet w jego herbie (kosz). Nie brakuje na placach i uliczkach Nowego Tomyśla instalacji z tego surowca, jednak my chcemy zobaczyć prawdziwe ich zagłębie. Czytaj dalej
Pałac Engerstromów w Jankowicach. Wielkopolskie rezydencje
Moja praca jest, w znamienitej większości, przyczyną trafiania do „miejsc nieoczywistych” . Tak też było z Jankowicami. Pojechałyśmy tam służbowo ale przy okazji udało nam się zobaczyć uroczy pałacyk należący niegdyś do pewnego polsko- szwedzkiego małżeństwa.
Niewielkim problemem okazał się wjazd na teren pałacowy. Wjazd blokowały koparka i ciężarówka, bo w obiekcie ciągle trwają prace remontowe. Krótkie negocjacje z pracującą tam ekipą powiodły się i już po chwili stanęłyśmy na pałacowym podjeździe. Jest co podziwiać… Czytaj dalej
Dwór w Złotniczkach – wielkopolskie rezydencje
Całkiem przypadkiem, błądząc po wiejskich drogach gminy Pobiedziska, trafiłam do Złotniczek. Pięknie położona, na wysokim brzegu jeziora wieś, latem zapewne pełna jest turystów. Dla nich to w Złotniczkach powstały takie obiekty jak kryty basen, stadnina koni, „Maciejowa Chata”. Jednak teraz, w środku zimy, miejscowość wydaje się całkiem wymarła. Czytaj dalej
Mister Barańczak spektakl w Teatrze Nowym. Owacja na stojąco.
Od dawna miałam ogromną ochotę zobaczyć spektakl „Mister Barańczak” i w końcu udało się! Sobotni wieczór spędziłam w teatrze. „Spędziłam” to słowo nieodpowiednie, sugerujące byle jak upchnięty czas… A tymczasem te dwie godziny zostały intensywnie przeżyte. Pełne różnorakich emocji i wzruszeń, które wywołały, zarówno mówione jak i wykonane wokalnie, teksty Stanisława Barańczaka. W zasadzie „spektakl” również jest słowem nie oddającym w pełni charakteru tego widowiska. Bo jest ono raczej połączeniem koncertu, lirycznego kabaretu i bardzo osobistych wynurzeń. Czytaj dalej
Kowanówko, Miłowody
Aby urozmaicić sobie nudne obowiązki, podczas podróży zboczyłyśmy nieco z trasy. Skręciłyśmy na Kowanówko. Chciałyśmy zobaczyć tamtejszy pałacyk oraz kompleksy szpitalny i sanatoryjny.
Zaczęłyśmy od pałacyku. Niestety, solidna brama i płot pozwoliły nam zerknąć tylko na jego górne partie. Poza ostatnią kondygnacją, dachem i wieżyczkami nie zobaczyłyśmy nic. Obiekt okazał się niedostępny, obecnie stanowi bowiem własność prywatną. Niegdyś należał do Wiktora Juliusza Karczewskiego i jego małżonki, Konstancji Marii z domu Żelasko. Wiktor Karczewski był lekarzem, w 1863 roku rozpoczął pracę, jako asystent doktora Józefa Żelasko, który z czasem został jego teściem. Podobno to według szkiców Konstancji, początkowo skromny dworek, rozbudowano do formy pałacyku z wieżami i basztami. Czytaj dalej
Ostatni spacer po Krakowie
Wszystko co dobre szybko się kończy. Za szybko…
Już spakowana wyruszam na ostatni spacer po Krakowie. Tym razem mam zamiar po prostu powłóczyć się po starych uliczkach, pozaglądać w zaułki. Słowem pożegnać się z miastem „do następnego razu”… Czytaj dalej