Późnym popołudniem zajechałyśmy do Choryni, wsi w powiecie kościańskim. To niesamowita miejscowość, której odwiedziny bardzo polecam, nie tylko ze względu na jej bogatą historię. Znajdujące się w niej obiekty stanowią ciekawy przykład architektury a spacer po otaczającym dwory parku jest dużą przyjemnością.
Początkowo Choryń była gniazdem rodowym Choryńskich herbu Abdank. Po wygaśnięciu rodu wieś przeszła na własność Bojanowskich, później Śliwnickich, Szołdrskich, Drwęskich.
W końcu, dzięki małżeństwu Franciszki Drwęskiej z Maksymilianem Taczanowskim, majętność stała się własnością Taczanowskich. Po Maksymilianie gospodarzył w Choryni jego syn Józef, wraz z żoną, Katarzyną z Hersztopskich, Grabską –Taczanowską.
To na ich zaproszenie gościł w Choryni Adam Mickiewicz, podobno daleko spokrewniony z panią domu. Oficjalnie miał stanowisko nauczyciela Edmunda i Wacława, synów państwa. Tutaj też, spotkał się z bratem Franciszkiem, o którym nieco szerzej pisałam w poście o Łukowie. Poeta zainspirowany powstańczymi wspomnieniami brata, właśnie w Choryni „Redutę Ordona”. We wrześniu 1831 roku, wraz z panną Józefą Hersztopską z Mieszkowa (pisałam już o tamtejszym dworku Hersztopskich) trzymał do chrztu córkę Taczanowskich, czteroletnią podówczas, Wiktorię Zofię.
Kolejnym właścicielem Choryni był syn Józefa, generał Edmund Taczanowski uczestnik „Wiosny Ludów” i powstaniec styczniowy. Edmund ożenił się z Anielą Baranowską i miał z nią sześcioro dzieci.
Ostatnim prywatnym polskim właścicielem majątku był syn generała, Władysław Taczanowski żonaty z Agnieszką Rochman. W związku z kłopotami finansowymi, w jakie popadł, angażując się w eksploatację węgla brunatnego pod Jerką. Po bankructwie zmuszony był w 1912 roku sprzedać majątek.
Do licytacji stanęli, „polujący na takie okazje” przedstawiciele niemieckiej Komisji Kolonizacyjnej oraz, chcący utrzymać ziemię w polskich rękach, Mieczysław Chłapowski z Kopaszewa reprezentujący Związek Ziemian. Mimo, iż formalnie Chłapowski licytację wygrał, Taczanowski drogą niejasnych układów odsprzedał ziemię Niemcom. Za ten czyn został publicznie potępiony i skazany na towarzyski bojkot. Senior rodu, Antoni Taczanowski ogłosił w gazetach, iż uważa Władysława za niegodnego nosić nazwisko Taczanowskich i w związku z tym, wyklucza go z rodziny na zawsze. Kara zapewne musiała być bardzo dotkliwa, ale nie uratowało to polskiej ziemi. Choryń stała się własnością księcia Wilhelma von Sachsen – Weimer Eisenach i pozostawała w jego rękach do 1920 roku. Po pierwszej wojnie Choryń przeszła na własność Skarbu Państwa.
We wsi znajduje się stary dwór Drwęskich zbudowany w końcu XVIII wieku dla Piotra Drwęskiego. Sam Piotr, dzięki intratnemu stanowisku pisarza ziemskiego, zapobiegliwości i bogatemu ożenkowi, z prawie o dwadzieścia lat młodszą Wiktorią z Bielińskich, zgromadził spory majątek. Oprócz Choryni posiadał jeszcze Więckowice, Grabianowo, Brodowo, Pogorzele, Głuchowo i inne. Był też szwagrem generała Józefa Wybickiego, bratem słynnej z urody Kunegundy. Jego prawnukiem był Jaromir Drwęski, pierwszy polski prezydent miasta Poznania, z tym że w tym czasie z fortuny Drwęskich już nic nie zostało.
Dwór Piotra Drwęskiego jest budynkiem parterowym, wzniesionym na planie prostokąta, nakrytym dachem naczółkowym. W osi centralnej fasady mieści się zaakcentowane parami pilastrów wejście. Nad nim umieszczono trójkątny naczółek. Do korpusu głównego przylegają dwie, także parterowe, przybudówki. Nad prostokątnymi otworami okiennymi umieszczono dekoracyjne sztukaterie w postaci girland. Od strony elewacji ogrodowej, obecnie umieszczony jest prosty ganek z trójkątnym frontonem. Niepotrzebnie dodano obszerny taras, pod którym kryją się garaże, to zaburza dworkowy charakter.
Na przeciw dworku wybudowano ok 1820 roku nowy, większy pałac. To właśnie w nim gościł A. Mickiewicz. Budynek jest wysoko podpiwniczony, jednokondygnacyjny, nakryty dachem naczółkowym. W fasadzie wyróżnia się przeszklony ganek nad którym umieszczono balkon i mieszkalną mansardę.
Fasada ogrodowa prezentuje się skromnie i nieciekawie. Oba budynki dworów są świetnie utrzymane. Jest to zasługą obecnych gospodarzy obiektu, spółki Danko specjalizującej się w hodowli roślin.
Interesujący jest, znajdujący się już poza założeniem dworskim, kościół pod wezwaniem Katarzyny Sienieńskiej.Neogotycką gotycką świątynię wzniesiono w 1851 roku z fundacji Józefa Taczanowskiego. Jest to budynek jednonawowy, orientowany z wieloboczną absydą prezbiterium i prostokątną kruchtą od zachodu. Od południa przylega doń kaplica grobowa Taczanowskich. Kościół nakryty jest dwuspadowym dachem z sygnaturką.
Prz kościele znajduje się ciekawa, neogotycka dzwonnica, także z 1850 roku. Jest to budowla wzniesiona z nieotynkowanej cegły, na planie kwadratu, otwarta czterema ostrymi arkadami.Wszystkie zabytki Choryni są bardzo zadbane, dobrze oznakowane i dostępne. Otacza je również zadbana zieleń, która nadaje im piękną oprawę.
Piękna willa(że tak powiem). Żółtą spódniczką rozświetlasz okolice. Super miejsce!
PolubieniePolubienie
Dzięki 🙂 miejscowość naprawdę fajna a obiekt ma dobrego gospodarza
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jak gospodarz dobry to widać.
PolubieniePolubienie
Edmund Taczanowski miał brata Władysława Taczanmowskiego (1825-1893) z Mieszkowa a nie Wacława. Po drugie: sprawa sprzedaży majątku Choryń ciągnęła się od 1903 r. (sprawa Pulvermachera, co miało związek także z późniejszym amerykańskim antypapieżem Pulvermacherem). Także podpułkownik Ignacy Mielżyński z Iwana i Chobienic był zamieszany w sprawę w 1910 r. (układy berlińskie z Władysławem Taczanowskim). W 1950 r. Wyższy Urząd Górniczy we Wrocławiu uznał na podstawie dokumentacji niemieckiej z 1913 r., że właścicielem kopalń w Jerce, Bielewie i tej całej okolicy był nadal Władysław Taczanowski i to on został przez „komunę” znacjonalizowany a nie książę weimarski, który przyszedł z pomocą w odpowiednim momencie dając właściwą kwotę pieniędzy za majątek. Powstaje pytanie: kto przejął majątek Choryń w 1912 r., skoro do 1914 r. mieszkała tam jeszcze generałowa Taczanowska (do swojej śmierci). Poza tym przecież Szkoła w Bielewie, jak i budynki górnicze wraz z torami kolejowymi i szpitalem istniały jeszcze w komunie z fundacji Władysława Taczanowskiego, o czym dzisiaj nikt nie chce pamiętać, powielając tylko stare oklepane brednie. Niech Pani zastanowi się: czy cała rodzina potępiła Władysława Taczanowskiego, czy tylko kilka osób w 1912 r.? A co do kościoła: czy pamięta Pani co stało się z Kościołem w Choryni w 1852 r.? Z serdecznym pozdrowieniem.
PolubieniePolubienie
Bardzo dziękuję za obszerne uzupełnienie tekstu. Co do imienia,to oczywiście Władysław, nie wiem jak to się stało, że pomyliłam 😦 Jeśli chodzi Panu o spalenie kościoła przez Józefa Taczanowskiego i pomawianie go o przynależność do masonerii to raczej nie po temu „twardych” dowodów. Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Jestem święcie przekonany, że cytuje Pani internetowe archiwalia z Parafii św. Katarzyny Sieneńskiej w Choryni, a także literaturę z gazety z Nowego Miasta nad Wartą, gdzie poruszony był wątek Józefa Taczanowskiego. W takim przypadku powinna podać Pani źródła swoich dociekań, gdyż wypowiedzi bez cytatu mogą być w świecie naukowym uznane za plagiat czyjejś pracy – warto więc uzupełnić Pani dociekania o przypisy. Pamiętam, jak wątek Józefa Taczanowskiego był także poruszony w „Przewodniku Katolickim” na krótko przed śmiercią ks. proboszcza Woźnego z Choryni. Tyle, że te informacje o masonerii pochodziły od Pana Stanisława Włodarczaka z Choryni, zasłyszane od woźnicy Liberskiego również z Choryni, zebrane ostatecznie przez Pana Zbigniewa Ratajczaka z Katarzynina, co zostało pomijane (choć nie wiem dlaczego). Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Mój blog nie jest pracą naukową tylko subiektywnym zapisem własnych wrażeń i zasygnalizowaniem ciekawych a mniej znanych miejsc, które odwiedziłam. Dlatego nie dodaję odnośników. Dociekliwi i zainteresowani znajdą bez trudu rozszerzenie informacji choćby w necie. Pozdrawiam
PolubieniePolubienie