Dni krótkie, warunki pogodowe też nie najlepsze, dlatego dłuższe wycieczki musiałyśmy odłożyć „na lepsze czasy”. Jednak obie z Szefcią cierpimy na tę samą przypadłość, objawiającą się potrzebą ciągłego ruchu, postanowiłyśmy więc wybrać się gdzieś blisko… Pojechałyśmy do Swarzędza. Miasto ma długą historię i wiele ciekawych obiektów do obejrzenia…
Położenie nad jeziorem sprzyjało osadnictwu już w okresie mezolitu, jednak pierwsze wzmianki o osadzie, która stała się zalążkiem dzisiejszego miasta, pochodzą z XIV wieku. W tym czasie Swarzędz był własnością rodu Łodziów, a w następnym stuleciu przeszedł w ręce Górków. Należy zaznaczyć, iż już wówczas, dzięki swemu położeniu na szlaku handlowym i prężnie rozwijającym się warsztatom rzemieślniczym, wieś przynosiła swoim właścicielom krociowe zyski.
Swarzędz uzyskał prawa miejskie w 1 połowie XVII wieku, kiedy jego właścicielem był Zygmunt Grudziński herbu Grzymała. Za jego czasów miasto stało się znaczącym ośrodkiem włókiennictwa i handlu. Swój ówczesny rozwój Swarzędz zawdzięczał liberalnemu właścicielowi, który zezwolił na osiedlanie się w granicach miasta Żydom i luterańskim rzemieślnikom. Jak na prawdziwego człowieka interesu przystało Grudziński nie interesował się, ani wierzeniami, ani zwyczajami mieszkańców. Dla niego ważne było jedynie to, żeby masowo się osiedlali i terminowo płacili podatki. Taka polityka przyczyniła się do rozwoju miejscowego rzemiosła tkackiego, sukienniczego i płótniarskiego. Grudziński zagwarantował Żydom prawo założenia gminy filialnej oraz stworzył im warunki bytowania znacznie atrakcyjniejsze niż te, jakie oferowało im poznańskie getto. Dziś po dawnej dzielnicy żydowskiej w Swarzędzu nie ma już śladu. Synagoga spłonęła w 1934 roku, zabudowania kirkutu zniszczono w czasie okupacji. Jedynie idąca od rynku ulica Wąska, która wyznaczała południowo wschodnią granicę dzielnicy żydowskiej, nadal pozostała wąska. W 1628 roku do miasta zawitali też rzemieślnicy wyznania luterańskiego. Po nich też nie pozostało zbyt wiele materialnych śladów. Protestanci dość długo musieli walczyć o własną świątynię w mieście. Jej budowę rozpoczęto dopiero w końcu XVIII wieku. Z powodu trudności materialnych budowa przeciągała się. Dzięki pomocy finansowej właściciela majątku w Wierzonce Louisa von Treskow oraz króla Fryderyka Wilhelma III kościół oddano do użytku w 1836 roku. Niestety, w sto dwadzieścia lat później, neogotycką świątynię ewangelicką rozebrano. Dziś jedynie można obejrzeć miejsce, w którym stała, obrys jej murów zaznaczonych innym rodzajem kostki oraz fragment podziemnych fundamentów.
Kolejnymi właścicielami Swarzędza była rodzina Koźmińskich herbu Poraj z Iwanowic. Pierwszym Koźmińskim na Swarzędzu był Maciej, żonaty z Teresą z Potockich.Po nich, w latach schedę przejął syn, Teodor Koźmiński herbu Poraj, który za małżonkę pojął Nepomucenę Działyńską i doczekał się z nią syna Augustyna i córki Marianny. Po przedwczesnej śmierci małżonków Koźmińskich kuratelę nad nieletnimi dziećmi i majątkiem sprawowali możni sąsiedzi. Po osiągnięciu wieku dojrzałego Augustyn ożenił się z Józefą z Mielżyńskich i spłaciwszy siostrę objął odziedziczony po rodzicach Swarzędz. W 1791 roku sprzedał miasto bankierowi Janowi Jakubowi Klugowi, o którym szerzej pisałam w poście o pałacyku Hoffmeyera w Swarzędzu-Nowej Wsi. Czytelnicy tamtego wpisu zapewne pamiętają, iż Klug w wyniku bankructwa, zmuszony był do odsprzedania włości rodzinie Bojanowskich.
W końcu XVIII wieku, na skutek rozbiorów, Swarzędz jak cała Wielkopolska, trafił pod panowanie pruskie. To za czasów pruskich swarzędzkie rzemiosło zmieniło specjalizację z sukienniczej na stolarsko- meblarską, stając się najpoważniejszym ośrodkiem tej branży w regionie. Za owym „przebranżowieniem” stali przybyli do miasta niemieccy stolarze, którzy przywieźli i wdrożyli nowe technologie. Swarzędzkie meble, początkowo robione na okoliczne rynki, stopniowo znajdowały nabywców również w odległych ośrodkach miejskich. Meble zyskiwały coraz większą renomę a po branżę stolarską sięgnęli też polscy rzemieślnicy.
W 1905 roku młody mieszkaniec Swarzędza, Antoni Tabaka poślubił córkę miejscowego stolarza, Marię Knade. Założył skromny warsztat, którego rozwój zahamował wybuch I wojny i powołanie Antoniego do wojska. Aby wykręcić się od służenia w pruskiej armii Antoni okaleczył się postrzałem w nogę i jako inwalida powrócił do domu i swego warsztatu. Z małżeństwa z Marią doczekał się Antoni trzech synów i dwóch córek. Wydawałoby się, że będzie komu przejąć tworzone meblarskie imperium. Niestety… Najstarszy z synów zginał pod kołami pociągu, którym jechał do szkoły w Poznaniu. Dwójka młodszych zimą 1926 roku, wybrała się na, zdawałoby się skute lodem, swarzędzkie jezioro aby pojeździć na łyżwach. Niestety, zapomnieli o tym, że w miejscach, w których przez jezioro przepływa Cybina, lód jest bardzo cienki. Roman i Walerian Tabakowie nie wrócili już do domu, utonęli pod lodem a ich ciał szukała cała swarzędzka OSP.
W 1924 roku Antoni Tabaka zdobył się na nowatorski krok i postawił na wąską specjalizację. Odtąd produkował jedynie stoły i krzesła. „Fabryka stołów i krzeseł Antoni Tabaka” przebojem zdobyła nie tylko miejscowych odbiorców ale i zagranicznych, w tym tak wymagające rynki jak niemiecki i holenderski. Była to pierwsza, polska zmechanizowana fabryka mebli. Do rodzinnego interesu dołączył zięć Franciszek Zawidzki, który założył, komplementarny z fabryką teścia, tartak. Deski z niego posłużyły do budowy obiektów wojskowych na Westerplatte i Oksywiu.
Świetny rozwój obu przedsiębiorstw przerwał wybuch II wojny. Właścicieli okupant wywłaszczył i wywiózł do Generalnej Guberni a zakłady oddano niemieckim zarządcom. Antoni Tabaka i jego żona Maria skończyli swe życie w obozie koncentracyjnym, do którego zostali wywiezieni podczas Powstania Warszawskiego. Maria w Ravensbruck zmarła na tyfus. Antoni, zmarł po wyzwoleniu obozu w Mautchausen, kiedy wraz z innymi byłymi więźniami włamał się do magazynu żywnościowego i najadł się do syta. Niestety, jego wygłodzony organizm nie poradził sobie ze zbyt obfitym posiłkiem…
Po wojnie, jeszcze rozwinięte przez okupanta na potrzeby przemysłu wojennego przedsiębiorstwo, przejęło państwo i znacjonalizowało. O Antonim Tabace dziś przypomina tablica umieszczona na ścianie domu, w którym mieszkał do 1939 roku. Jego imię nosi też jedna ze swarzędzkich ulic.
Nad zabudową nadjeziornej części miasta góruje wieża kościoła św. Marcina. To najstarsza działająca świątynia katolicka w mieście. Historia parafii sięga XII wieku i związana jest z fundacją Łodziów. Drugi kościół, już murowany, wzniesiono w XVI wieku z inicjatywy Górków. W połowie XVIII stulecia (1656) konsekrowano nową świątynię. Wtedy też, na przeciwko kościoła, znajdowała się rezydencja właścicieli miasta, drewniany dwór szlachecki z folwarkiem. Kościół, choć murowany, jednak okazał się być konstrukcją niezbyt solidną, bo już w sto lat później był na tyle zrujnowany, że nadawał się do odbudowy.
Obecnie stojąca świątynia ma zręby z poprzedniej, jednak generalnie została wzniesiona w 1777 roku, z inicjatywy Teodora Różmińskiego. Następnie kościół był kilkukrotnie przebudowywany i rozbudowywany. W 1851 roku do budynku dobudowano wieżę. Dzisiaj, dzięki dobudowanemu w XIX wieku transeptowi, kościół ma plan krzyża. W fasadzie umieszczona jest wysoka, trzykondygnacyjna, kwadratowa wieża kryta wysokim, ostrosłupowym hełmem osadzonym na cokole. Narożniki wieży opinają zwielokrotnione płaskie pilastry a podziału na kondygnację dokonują wydatne, profilowane gzymsy. We wnętrzu wieży ukrywają się dwa dzwony, które dwukrotnie, niemalże cudownie, ocalono przed przetopieniem podczas I i II wojny światowej. Jeden z nich został odlany został w 1599 roku, drugi powstał w znanym poznańskim warsztacie ludwisarskim Christiana Witte w 1749 roku. Kościół posiada dwie kaplice, z których jedna poświęcona jest św. Józefowi, patronowi stolarzy, rzemieślników, którzy rozsławili Swarzędz.
W bezpośrednim sąsiedztwie kościoła znajduje się plebania i neogotycka kaplica cmentarna będąca za razem grobowcem rodziny Sarrazin z Kruszewni. O Sarrazinach pisałam już kilkukrotnie, członkowie tego rodu byli właścicielami wielu majątków ziemskich w Wielkopolsce, m.in. Żerników i Tulec, o których kiedyś pisałam. Kaplica została wybudowana w początkach XX wieku. Jest niewielkim budynkiem wzniesionym w stylu neogotyckim i przekrytym wysokim, dwuspadowym dachem.. Ściany kaplicy są oszkarpowane. W fasadzie umieszczono ostrołukowy portal, którego część nad drzwiami wypełniona jest maswerkiem i witrażem o motywach roślinnych. Nad wejściem umieszczono napis ” Ruhestaette der Familie I. Sarrazin”( miejsce spoczynku rodziny I. Sarrazina). Kaplica jest dwupoziomowa. Górna jej część funkcjonuje jako kaplica cmentarna, dolna krypta kryje trumny ze szczątkami Marii z Versenów i Ignacego Sarrazinów oraz ich synów: Klemensa i Hermana.
Na terenie przykościelnym rozciąga się, malowniczo położony na stoku skarpy, cmentarz. Podobno został założony już przy pierwszej swarzędzkiej świątyni czyli w XII stuleciu, jednak przez wieki uległ (podobnie jak świątynia) wielu przekształceniom. Z tego co zdążyłam się zorientować, obecnie najstarsze groby pochodzą z 1 połowy XX wieku.
Kończymy swój spacer po swarzędzkim cmentarzu, chcemy jeszcze zobaczyć inne ciekawe miejsca w mieście. Napiszę o nich w kolejnym poście.
Z czystą ciekawością
PolubieniePolubienie
Co takiego zrobiłeś „z czystą ciekawością”?
PolubieniePolubienie
Poznałem dzieje Swarzędza
PolubieniePolubienie
Cieszę się, że udało mi się Ciebie zainteresować 🙂
PolubieniePolubienie
Zawsze mnie interesujesz
PolubieniePolubienie
Miałam na myśli zainteresowanie historią, nie moją osobą 😉
PolubieniePolubienie