Od pewnego czasu bawię w gościnie u mej córki. Do tej pory miała urlop, ale wszystko co dobre kończy się o wiele za szybko, i właśnie dziś musiała wrócić do pracy. Pod jej nieobecność postanowiłam więc przygotować obiad.
Nic wielkiego, ot naleśniki z nadzieniem mięsno- warzywnym. We własnej kuchni zajęłoby mi to góra pół godziny. W cudzej – same dylematy. Jakiego garnka użyć do zrobienia farszu? Którym nożem siekać warzywa? Czy mogę użyć większej ilości jajek? No bo jeśli dziecko miało co do nich inne plany, nie będzie zadowolone z niespodzianki. A co będzie jak mi naleśniki nie wyjdą – to się czasem zdarza, a tutejsza mąka należy do, delikatnie mówiąc, kapryśnych. Sprawdzam stan lodówki – zamiast wypróbowanego przeze mnie w tym przepisie filetu z kurczaka jest mięso mielone… i to chyba z owieczki. A więc czeka mnie wielka improwizacja…
Najpierw ciasto bo powinno trochę” odpocząć”
Pół kubka mąki mieszam z połową kubka mleka. Wychodzi gęsty klajster. Dodaję ćwierć kubka wody – powinna być gazowana, ale nie ma, więc trudno, daję kranówkę. Klajster rozrzedza się. Wbijam doń dwa całe jajka i energicznie mieszam, żeby nie było grudek. Odstawiam. Jeśli przed smażeniem okaże się za gęste ( powinno być lejące) dodam jeszcze trochę wody.
Teraz farsz
Drobno posiekaną cebulę szklę na patelni, dodaję mielone mięso i przyprawy – sól, pieprz, czosnek, bazylię i wszystko mieszam czekając aż mięso się zetnie.
Pokrojoną na półplasterki cukinię podduszam na oliwie, dodaję doń mięso z cebulką i całość zalewam pomidorami z puszki. Duszę wszystko na małym ogniu ( czy raczej małym prądzie, bo kuchenka jest elektryczna) aż do uzyskania gęstego farszu.
Osobno gotuję pęczek zielonych szparagów ( nieco podwiędniętych, więc pora je zagospodarować) Hartuję je w zimnej wodzie i kroję na mniejsze kawałki. Dodaję do farszu.
Smażę naleśniki. Nie wychodzą tak cieniutkie jak „w domu”, ale nie przywierają i dają się zdjąć. Układam je w stosik jeden na drugim, w ten sposób zachowają elastyczność.
Nadziewam je farszem i składam na pół. Teraz posypane żółtym serem czekają na odgrzanie w piekarniku .
Z resztek kwaśnej śmietany pozostałych po pieczeniu ciasta zrobię dip. Domieszam do niej trochę majonezu, musztardy, bazylii i oregano. Przydałaby się jakaś zielenina, koperek, szczypiorek ale nie ma, trudno.
Teraz pozostaje mi uporządkowanie kuchni, zmycie patelni, garnków, łopatek, noży, łyżek, łyżeczek, kubków, miseczek….uff tyle naczyń przy tak banalnym daniu….