Poznańscy architekci. Oskar Hoffmann i jego genialne projekty

W Poznaniu, wśród wielu secesyjnych kamienic są takie, które mimowolnie przyciągają wzrok. Doskonałymi proporcjami, czasem niesymetryczną kompozycją, niebanalnym detalem, zwabią spojrzenie nawet niespecjalnie wrażliwego na uroki architektury przechodnia. Ich fasady zawierają to „coś”, co wyróżnia je z ciągu zabudowy ulicy. Owym magicznym „czymś” jest talent, z jakim zostały zaprojektowane przez któregoś z działających wówczas w mieście znakomitych architektów: Oskara Hoffmanna, Paula Pitta, Emil Asmusa czy Maxa Johowa. Bywało też, że plany takiej kamienicy powstały w którejś ze spółek budowlanych, spośród których najpiękniejszymi realizacjami mogli poszczycić się Hermann Bohmer & Paul Preul i Paul Linder & Carl Roskam.

Dziś chciałabym przedstawić dzieła Oscara Hoffmanna, architekta urodzonego w Świdnicy, wykształconego w Berlinie, a działającego w Poznaniu.

Każdy z jego projektów, oryginalny i dopracowany w najmniejszym szczególe, jest świadectwem nie tylko talentu tego artysty ale również współdziałających z nim rzemieślników: sztukatorów, malarzy, kowali.

O pochodzeniu, rodzinie i latach młodości Oscara Hoffmanna niewiele wiadomo. Urodził się w Świdnicy w 1850 roku. Prawdopodobnie podjął studia we Wrocławiu, które kontynuował później w Berlinie. W wieku 24 lat wziął ślub z Luisą Sommerfeld, z którą doczekał się dwóch córek.

W jedenaście lat później architekt wraz z rodziną przeniósł się do Poznania. Prawdopodobnie, pierwsze lata w stolicy Prowincji Poznańskiej państwo Hoffmannowie spędzili w wynajmowanym, lokatorskim mieszkaniu, a artysta ciężko pracował, żeby wyrobić sobie „markę”. Pierwszą, znaną dzisiaj (choć nie zachowaną) samodzielną pracą Hoffmanna w Poznaniu była kamienica przy ówczesnej ulicy Fryderykowskiej (dzisiejsza J. Lewandowskiej) z 1898 roku. Niestety, budynek został zniszczony w 1945 roku, nie zachowały się też żadne jego fotografie czy rysunki.

Dopiero w 1901 roku.Hoffmann mógł sobie pozwolić na zaprojektowanie (i zbudowanie) domu dla siebie. Na, świeżo wówczas włączonych w granice miasta Jeżycach, zakupił przy ówczesnej ulicy Nollendorfa (dzisiejsza Jackowskiego) dwie sąsiadujące ze sobą parcele, aby na nich postawić nie tylko dom mieszkalny ale i swą pracownię. Kamienica z numerem 41 posiada fasadę, w której artysta wykorzystał kontrast czerwonej klinkierowej cegły i płaszczyzn tynkowanych.

Skrajny ryzalit zwieńczony schodkowym szczytem, zawieszony nad wejściem trójboczny wykusz z kutym balkonem oraz płyciny pokryte sgraffitami, to elementy wyróżniające tę kamienicę. Na podobnej zasadzie architekt zaprojektował sąsiedni dom (nr 39), w którym zamieszkał. Tutaj także fasada jest asymetryczna ze skrajnym ryzalitem i wykuszem, jednak budynek dzięki otwartym loggiom i jasnym tynkom, zdaje się być „lżejszym” od sąsiada.

Warto zwrócić uwagę na bogactwo motywów zdobniczych dekorujących fasadę. W portalu stanowiącym równocześnie podstawę wykuszu umieszczone zostały motywy kwiatowe.

W okrągłym tondzie naczółku ryzalitu rozsiadł się rozpościerający skrzydła orzeł, a pod nim widnieje tarcza słoneczna. Nad łukiem loggii znajduje się girlanda z atrybutami pracy architekta i budowniczego.

Te dwa budynki na Jackowskiego, to najstarsze zachowane do dzisiaj w Poznaniu, projekty Hoffmanna.

Od 1902 roku, artysta w Poznaniu prowadził własne biuro projektowe, w którym zatrudniał kilka osób. Prawdziwą karierę zrobił jednak w roku następnym, kiedy to na zlecenie Georga Wagnera i Gustava Haase zaprojektował kamienicę przy ulicy Św. Marcin 69. Do dziś jest ona przez wielu uznawana za najpiękniejszą w mieście. Kamienica ta przyniosła architektowi taką renomę, iż od tego czasu mógł przebierać w zleceniach.

Inwestorami kamienicy przy prestiżowym Świętym Marcinie byli dwaj wpływowi poznańscy Niemcy : Georg Wagner i Gustav Haase. Pierwszy z nich był naczelnym redaktorem i wydawcą największego i najpopularniejszego w całej prowincji dziennika „Posener Neueste Nachrichten”. Gazeta nie tylko dostarczała najnowsze wiadomości polityczne i gospodarcze ale donosiła o wydarzeniach kulturalnych, zamieszczała recenzje a także porady z zakresu mody i urządzania domu, ogrodu. Posiadała też dział poświęcony tematyce sportu, rozrywce, drukowała powieści w odcinkach oraz drobniejsze teksty literackie.

Drugi wspólnik inwestycji, Gustaw Haase był jednym z najzamożniejszych kupców poznańskich specjalizującym się w branży drzewnej i bławatnej. Posiadał okazały dom handlowy przy placu Wilhelmowskim (Plac Wolności) oraz wygodną willę przy ulicy Moniuszki, którą zaprojektował dla niego Hans Uhle. Przy Świętym Marcinie najprawdopodobniej mieściły się jakieś jego biura handlowe. Drugi z inwestorów, Wagner, w tej kamienicy prowadził swą redakcję Posener Neueste Nachriten.

Prowadził do niej okazały portal a na parterze i pierwszym pietrze mieściły się pomieszczenia redakcyjne i biurowe. wyższe kondygnacje przeznaczone były na luksusowe mieszkania.

Pięcioosiowy front zdobi trójboczny, zdobiony boniowaniem wykusz. Sztukateryjne dekoracje utrzymane są w stylu secesji i częściowo odnoszą się do zawodów wykonywanych przez Haasego i Wagnera. Uważny obserwator odnajdzie tam, odnoszące się do handlowej działalności, lokomotywę i statek , a nawiązaniem do redakcyjnej są wyobrażenia narzędzi piśmienniczych. Prócz tego, w płycinach umieszczono gęsi wśród tartaku (Haase dorobił się na branży drzewnej) a także lubiane przez Hoffmanna motywy głów kobiecych oraz maski. Ale nie tylko sztukaterie zdobią fasadę kamienicy, znajdują się tam również sgraffiti o typowych dla secesji, giętych liniach i motywach roślinnych. Na osobną uwagę zasługują kute balustrady balkonów. a także różne, w zależności od kondygnacji, kształty okien.

Nieco późniejszą, bo z 1904 roku, jest zaprojektowana przez Hoffmanna narożna kamienica znajdującej się u zbiegu ulic Dąbrowskiego i Strzałkowskiego.

Architekt umieścił w niej charakterystyczne dla swej twórczości wykusze, neobarokowe szczyty, bogaty detal sztukatorski. Podobnie jak w poprzedniej realizacji, parter przeznaczony był na działalność handlową bądź biurową, wyższe kondygnacje na mieszkania.

Choć Hoffmann specjalizował się głównie w projektach wielokondygnacyjnych kamienic, nie odmawiał jednak zleceń (o ile były dobrze płatne i pozostawiały mu „wolną rękę”) na mniejsze obiekty. Na zamówienie Adolfa Schuberta, zamożnego właściciela tartaku i prężnego przedsiębiorcy, w 1906 roku, stworzył obiekt willowy (w ówczesnym rozumieniu „willi” dziś tego typu wolnostojący budynek podpada pod kategorię „pałacyk miejski”). Stanęła ona przy ulicy Gajowej pod numerem 3. Dwukondygnacyjna, z użytkowym poddaszem, ryzalitami i przepięknym detalem rezydencja Schuberta, zachwyca do dziś.

Kolejna kamienica, którą w Poznaniu zaprojektował Oskar Hoffmann, to ta, przy ulicy Zwierzynieckiej. Powstała w latach 1903-1904.

Zbudowana została na zlecenie poznańskiego kupca i radnego, Oskara Bahlaua. Budynek wyróżnia się asymetryczną fasadą, a także nietypowym zwieńczeniem ryzalitu dwoma szczytami.

Charakterystyczny dla Hoffmanna, i tak już przebogaty detal architektoniczny, w tej realizacji uzupełniono jeszcze elementami drewnianymi. Do tego front kamienicy zdobią jeszcze różne kolory i faktury tynku, oraz zróżnicowane pod względem kształtu otwory okienne.

Oscar Hoffmann posiadał także dom przy Polnej 28.

Styl Hoffmanna znajdował wielu naśladowców i dziś trudno „z całą pewnością” potwierdzić jego autorstwo w przypadku wielu innych kamienic.

Do takich, których autorstwo Hoffmanna nigdy nie zostało potwierdzone należy kamienica przy ulicy Jackowskiego nr 38. Chciałabym jednak ją umieścić w tym poście, ponieważ w budynku zachowała się przepiękna, secesyjna klatka schodowa z oryginalnymi (w większości) polichromiami. Daje ona wyobrażenie o tym, w jak eleganckich warunkach mieszkało zamożne, poznańskie mieszczaństwo w początkach XX wieku.

Piękna stolarka bramy ( w godzinach nocnych otwieranej przez dozorcę za osobną opłatą) złocone kapitele pilastrów, ozdobne kraty i subtelna malatura wskazują, że mieszkania w tym domu, do tanich nie należały.

Zdobiące sufity podestów polichromie o motywach kwiatowych zachwycają do dziś.

Najwięcej realizacji projektów Oskara Hoffmanna znajduje się na poznańskich Jeżycach ale i w centrum miasta znajdują się zaprojektowane przez niego kamienice. Tę, przy ulicy Święty Marcin już opisałam, teraz czas na dwa budynki znajdujące się przy ulicy Kwiatowej.

Narożny, oznaczona numerem Kwiatowa 8 i Łąkowa 15 powstał dla niezwykle bogatego poznańskiego kupca, spedytora i członka poznańskiego Towarzystwa Przemysłowego, Jana Murkowskiego (?-1912) który posiadał także willę „Ludwikę” w Puszczykówku. Wśród mieszkańców tej kamienicy przeważali zamożni finansiści. Swoje apartamenty mieli tu m.in. dyrektor banku B. Ambrosius oraz, na stałe mieszkający we Lwowie, bankowiec dr Kornel Pajgert.

Budynek wyróżniają wykusze oraz bogaty detal architektoniczny.

Zwraca uwagę charakterystyczne dla tego projektanta zestawienie cegły i tynku, zastosowanie różnokształtnych otworów okiennych, ażurowych wstawek w balkonach i przebogatego detalu sztukatorskiego.

W podobnej stylistyce wzniesiony jest budynek przy Kwiatowej 5.

Nadwieszony ryzalit zwieńczony neobarokowym naczółkiem ze zrywającym się do lotu orłem, boniowania, bogate sztukatorskie oprawy okien, loggie i balkony należą do stałego repertuaru środków stylistycznych artysty.

Jak wszystkie domy projektowane przez Oskara Hoffmanna, także i ten wyróżniał się nie tylko wspaniałą fasadą ale i luksusowym wnętrzem. Klatkę schodową zdobiły kute balustrady o motywie kwiatowym.

Na tym domu kończę swój spacer po poznańskich kamienicach Oskara Hoffmanna.

Wrocław. „Moda stanu wojennego” wystawa w Muzeum Narodowym

Tym razem, do Wrocławia zwabiła mnie wystawa w tamtejszym Muzeum Narodowym. Zgromadzono  na niej eksponaty dokumentujące kreatywność Polek w czasach „przejściowych braków towarowych”, jak eufemistycznie określano puste na ogół półki sklepowe. Doskonale pamiętam ten okres, w którym by przełamać wszechobecną szarzyznę i monotonię, zdać się można było tylko na pomysłowość i umiejętności.

Do Wrocławia pojechałam więc między innymi po to, aby skonfrontować własne wspomnienia  oraz rękodzielnicze dokonania, z osiągnięciami innych Polek.

Czytaj dalej

Triumf koloru. Wystawa w poznańskim CK „Zamek”

Na, zorganizowaną przez CK Zamek,  wystawę francuskich grafik ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie wybierałam się od dawna… Jednak nie zawsze chęci idą w parze z możliwościami… Na przeszkodzie moim planom stawały choroba, obowiązki, pilniejsze sprawy, które uniemożliwiały mi wyjście. I tak mijały kolejne miesiące, a ja ciągle, z coraz to nowych względów, do „Zamku” dotrzeć nie mogłam. Dopiero uświadomienie sobie, że to ostatni tydzień, w którym mogę obejrzeć dzieła francuskich mistrzów w Poznaniu, zmobilizowało mnie do udania się na wystawę. Czytaj dalej

Niepołomice. Zamek królewski i kolekcja XIXwiecznego malarstwa polskiego.

Podczas swoich wakacyjnych podróży odwiedziłam Niepołomice. Ładne miasteczko o wielowiekowej tradycji, czyli to co lubię najbardziej. Muszę przyznać, że zrobiło na mnie duże wrażenie. Widać, że lokalne władze o nie tylko  dbają ale i dopieszczają odwiedzających turystów dobrym oznakowaniem zabytków, promocją okolicy i niezłą infrastrukturą. Jeśli chodzi o lokalizację, mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że podzielam gust ostatniego z Piastów, który w Niepołomicach kazał wybudować zamek myśliwski. Natomiast jeśli chodzi o architekturę, zgadzam się z Jagiellonami, którzy z zamku uczynili  letnią (choć nie tylko) rezydencję. Czytaj dalej

Drink – Pink czyli spotkanie z przyjaciółkami

Z czasów studiów na UAeMie pozostały mi wiedza (mocno zdezaktualizowana) i dwie przyjaciółki ( aktualne coraz bardziej).

Ponieważ ostatnio każda z nas trzech załapała doła ( aczkolwiek każda z innego powodu) trzeba było jakoś temu zaradzić. Jedyne co przyszło mi do głowy to spotkanie -wiadomo doły trzeba obgadać…

Aby „odczarować” złą passę wymyśliłam różową imprezę – bo to kolor optymistów i takich jak my nastolatek.

Najwięcej frajdy sprawiło mi obmyślanie menu w kolorze różowym. Czytaj dalej