I znowu obowiązki służbowe kierują nas na boczne drogi. Te, choć kręte, wyboiste i z kiepską nawierzchnią, pozwalają jednak zobaczyć więcej, niż gładkie „eski”, dlatego mimo wszystko bardzo je lubię. Tym razem zapuściłyśmy się w region między Wrześnią a Środą i tak trafiłyśmy do Zberek, gdzie droga jakby się kończyła… Czytaj dalej
sztuka
Rijksmuseum i muzeum Vincenta Van Gogha
Być w Amsterdamie i nie odwiedzić Rijksmuseum? To, moim zdaniem, niemożliwe. Rijksmuseum jest dla Amsterdamu tym, czym, Luwr dla Paryża, Ermitaż dla Sankt Petersburga, Prado dla Madrytu… I choć w Holandii istnieje ponad czterysta muzeów (co, w przeliczeniu na metr kwadratowy stawia niewielką Holandię w europejskiej czołówce pod względem ilości tego typu obiektów), to Rijksmuseum jest wśród nich perłą w koronie. Nawet jeśli ktoś nie przepada za galeriami malarstwa, to warto tam wejść, bo w muzealnych zbiorach znajduje się również rzeźba, rzemiosło artystyczne, broń a i obejrzenie samego gmachu warte jest, stosunkowo wysokiej, ceny biletów. Czytaj dalej
Wystawa A. Gaudiego w CK Zamek w Poznaniu
Mimo nawału obowiązków, kolejnego remontu, nieciekawej sytuacji, aby kompletnie się nie pogrążać w depresyjnych nastrojach, postanowiłam odwiedzić poznańskie Centrum Kultury Zamek, żeby obejrzeć wystawę poświęconą twórczości genialnego Katalończyka, Antonio Gaudiego. Od postanowienia do realizacji trochę czasu minęło. Zanim mogłam „pokazać się publicznie” najpierw, aby zmyć, przywarte do skóry, resztki kleju i tynku musiałam długo moczyć ręce, a wyczesywanie z włosów strzępków tapety, też trochę trwało. Najszybciej poszła zmiana wygodnych dresów, na bardziej cywilizowany przyodziewek. Czytaj dalej
Praga: Cerny, Kafka i kawka
W Pradze byłam kilkukrotnie… Jednak każdy z tych pobytów był bardzo krótki i zazwyczaj ograniczał się do „praskiego niezbędnika” czyli Rynku Staromiejskiego z ratuszem i Orlojem, mostu Karola, jakiegoś kawałka Hradczan czy Malej Strany. Kolejny wyjazd do Pragi, na nieco dłużej niż weekend, planowałam od dawna jednak, z różnych względów, stale go odkładałam. Pewnie jeszcze długo zastanawiałabym się, przekładała terminy (bo nie ta pora roku, bo pogoda, bo sytuacja niepewna, bo pandemia…) gdyby nie fakt, że w najbliższej przyszłości i tak nic, (może poza zmianą pory roku) też pewne nie będzie. Choć nad Poznaniem akurat szalały wichury, zobligowana okolicznościami, że „albo teraz, albo jeszcze długo nie”, podjęłam wreszcie decyzję „jadę!”. Czytaj dalej
Kościół Nawiedzenia NMP i klasztor Karmelitów na Piasku w Krakowie
Tego dnia nie miałam bliżej sprecyzowanych planów, postanowiłam więc po prostu przejść się po mieście. Tak trafiłam do bazyliki Nawiedzenia NMP na Piasku i przyległego doń klasztoru Karmelitów Trzewiczkowych. Jakoś do tej pory nigdy tam nie byłam, ale co się odwlecze to nie uciecze. Nie jestem nadmierną wielbicielką barokowych świątyń ale muszę przyznać, że ta, swoim wyposażeniem, zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Czytaj dalej
„Latawce”
Z reguły ostatnio swój wieczorny czas dzielę (niekoniecznie sprawiedliwie) między netflixa a lekturę. „Latawce” Romaina Garego, to najlepsza powieść jaką ostatnio udało mi się przeczytać. Z jej fragmentami zetknęłam się dawno temu, drukował je bodajże „Przekrój”. Te urywki zapadły mi w pamięć, jednak na całość przyszło mi długo czekać, bo przez lata „Latawce” nie zostały przetłumaczone na język polski… Czytaj dalej
Konarzewo w powiecie rawickim. Dwór Bojanowskich. Wielkopolskie rezydencje
Miałam okazję już pisać o Konarzewie i znajdujących się w nim kościele oraz pałacu Radomickich. Tym razem też zawitałam do Konarzewa. Tyle, że do innego, położonego w powiecie rawickim. W Wielkopolsce nazwy miejscowości często się dublują, zdarza się również, że każda z „imienniczek” posiada zabytki o podobnym charakterze. Tak więc i rawickie Konarzewo posiada rezydencję. Nie jest ona wprawdzie tak okazała jak poprzednio opisany pałac ale posiada bardzo ciekawą historię… Czytaj dalej
Pałac książąt Sachsen Meningen w Mikuszewie. Wielkopolskie rezydencje.
Jadąc z Wszemborza zatrzymałyśmy się w Mikuszewie. Dziś to niewielka miejscowość, ale niegdyś była własnością rycerzy i książąt. Chęć obejrzenia śladów po tych ostatnich sprawiła, że postanowiłyśmy zrobić we wsi krótki postój i zwiedzić dość dobrze zachowany zespół pałacowy. Dzień, choć wietrzny, był pogodny więc z przyjemnością zrobiłyśmy sobie mały spacer, który pozwolił nam odetchnąć i rozruszać się po wielogodzinnym siedzeniu w aucie. Czytaj dalej
„Strach” w Kielcach
Strach to uczucie znane ludzkości „od zawsze”. Sądząc po ilości synonimów ma on nieskończoną ilość natężeń od „obawy i zaniepokojenia” po „trwogę i panikę”. Moim zdaniem praźródłem strachu są dwa czynniki: brak wiedzy oraz jej nadmiar. Wszyscy ulegamy temu niekomfortowemu uczuciu, często nawet nie próbując dociekać, skąd ono się bierze ani jak je zwizualizować. Między innymi dlatego, gdy podczas zimowego (choć w tym roku raczej z nazwy, niż aury) wypoczynku, zawadziłam o Kielce, skorzystałam z okazji i wybrałam się na wystawę poświęconą zjawisku strachu, zorganizowaną przez Muzeum Narodowe w Pałacu Biskupów Krakowskich. Czytaj dalej
Kościół pod wezwaniem Antoniego Padewskiego i klasztor franciszkanów konwentualnych w Poznaniu
W sobotnie przedpołudnie wybrałam się na spacer po starówce. Przy okazji wstąpiłam do, usytuowanego na Wzgórzu Zamkowym, kościoła pod wezwaniem św. Antoniego. Choć to stosunkowo „młoda” świątynia i na zewnątrz nie prezentuje się zbyt okazale zapewniam, że warto wejść do środka. Należ podkreślić, że drzwi kościoła są cały dzień otwarte dla wiernych i turystów, co jak ubolewam, wcale normą w polskich świątyniach nie jest. O ile sobie dobrze przypominam, jedynie kościoły przy franciszkańskich klasztorach „tak właśnie mają”, że nie zamykają się przed ludźmi. Czytaj dalej