Praga należy do tych miejsc, do których przyjeżdża się tylko raz, a potem już tylko wraca i wraca… Jest wprawdzie (całkiem niemała) grupa turystów, która zalicza „program obowiązkowy” obejmujący Rynek, Orloja, Hradczany, Most Karola i Malą Stranę. Potem kosztuje piwa, knedlików, „utopenca” i na tej podstawie, uważając się już za wybitnych „prażologów”, po raz wtóry nad Wełtawę nie przyjeżdża. Osobiście, dopiero przy kolejnych wizytach, odkrywając obiekty położone poza głównym traktem, zaczynam poznawać to miasto. Czytaj dalej
Miesiąc: Maj 2023
Żychlin, wieś niezwykła
Tym razem zawitałyśmy do Żychlina, niewielkiej wsi w gminie Stare Miasto. Chciałyśmy zobaczyć tam dwór Oppeln Bronikowskich który, w 1829 roku, był świadkiem podwójnego wesela Melanii z Oppeln Bronikowskich herbu Osęk oraz (osieroconej już wtedy) Anieli z Kurnatowskich herbu Łodzia. W samym fakcie wesela nie byłoby nic dziwnego, po zaślubinach młodzi i ich goście, zazwyczaj bawili się rodowych rezydencjach panien. Tym jednak, co wyróżnia dwór w Żychlinie jest fakt, iż jedna ze świeżo poślubionych, w przyszłości, miała zostać teściową Juliusza Kossaka, oraz, że na weselu w Żychlinie, pojawił się młodziutki ale już niezwykły gość, Fryderyk Chopin. Drugim powodem, dla którego chciałam odwiedzić tę niezwykłą wieś była istniejąca tam nieprzerwanie od 1610 roku parafia ewangelicko-reformowana. To najstarsza działająca tego typu parafia w Polsce.
Dwór w Mechlinie. Wielkopolskie rezydencje
Do Mechlina zajechałyśmy z Szefcią „po drodze”. Ona, to miejsce znała już wcześniej i korzystając z okazji, iż służbowa trasa przebiega nieopodal, postanowiła mi je pokazać. Wieś, pięknie położona w obrębie tak zwanych łęgów mechlińskich, czyli na terenie starorzeczy Warty i jest nieco ukryta wśród lasów kotliny śremskiej. Czytaj dalej
Grochowiska Szlacheckie. Dwór Korytowskich herbu Mora
Ziemia żnińska jest prawdziwym zagłębiem zabytków architektury rezydencjalnej. W wielu tamtejszych wsiach zachowały się (acz w różnym stopniu zadbania) zespoły dworskie i folwarczne. Turyści rzadko do nich docierają, raczej skupiając się na „flagowych” atrakcjach szlaku piastowskiego czyli Żninie, Wenecji i Biskupinie, czasem jeszcze zahaczając o Gąsawę. A szkoda, bo bardzo często miejsca te są ciekawe i mogą się poszczycić długą historią. Kilka z takich wsi już opisałam, parę jeszcze czeka na „swoją kolej”. Dziś chciałabym opowiedzieć o Grochowiskach Szlacheckich, w których znajduje się dawny dwór Korytowskich. Dziś, odrestaurowany i pięknie zadbany, pełni funkcję hotelu i lokalu gastronomicznego. Czytaj dalej
Belęcin pałac von Wentzlów
Na wizytę w pałacu w Belęcinie czekałam od dawna. Jednak do tej pory nigdy służbowa trasa nie przebiegała nawet w jego pobliżu. Kiedy usłyszałam, że obowiązki wzywają nas do Tuchorzy, wiedziałam, że Belęcin jest „w zasięgu ręki” i że uda mi się wynegocjować z Szefcią nadłożenie paru kilometrów. Pomyliłam się tylko trochę, bo nie wzięłam pod uwagę, iż nie będę musiała negocjować. Najlepsza z Szefowych sama zaproponowała, że skoro będziemy w pobliżu, warto tam zajrzeć. Zdecydowanie było warto! Czytaj dalej
Wenecja, Burano, Murano
Nasza wycieczka dobiega końca. Na ostatni jej dzień, przewidziana jest wizyta w Wenecji. Byłam już raz w tym mieście, poznałam najważniejsze jego zabytki z Bazyliką San Marco na czele. Wtedy jeszcze wstęp do niej był bezpłatny, teraz już kasują, i to podwójnie, osobno za zwiedzanie dołu i góry. Nie wpływa to jednak w żaden sposób na długość kolejki chętnych do odwiedzenia tej świątyni. Jest ona ciekawa, choćby z tego względu, że jej skarby, w głównej mierze, pochodzą z rabunków i mordów dokonanych przez chrześcijańskich krzyżowców, w chrześcijańskim Konstantynopolu…
Mediolan
Tego dnia mieliśmy w planie Mediolan… Dotarcie do niego, przez wszechobecne korki, zajęło nam o wiele więcej czasu niż poprzednio zakładaliśmy. A to oznaczało, iż w niekwestionowanej stolicy północnych Włoch będziemy znacznie krócej niż chcielibyśmy. Takie życie…
Certosa di Pavia. Gotycki klasztor Kartuzów
Tym razem mieliśmy zmieniać hotel, więc po śniadaniu na parkingu, musieliśmy stawić się z bagażami. To ten etap wycieczki, w którym już wszyscy zastanawiają się „gdzie ja to mam” i nerwowo wracają do pokojów po zapomniane ładowarki, aparaty, telefony. W końcu jednak jesteśmy w komplecie, zapinamy pasy i ruszamy. Przed nami wzruszenia i olśnienia związane z opactwem w Pawii…
Como nad Como
Kontynuujemy nasz pobyt w Lombardii i objazd Lago di Como. Na koniec zostało nam, leżące tuż przy granicy ze Szwajcarią, największe spośród nadcomońskich miast, stolica prowincji, Como. Jak przystało na stołeczne (choć tylko prowincjonalnie) miasto, Como jest duże, głośne i zatłoczone. W ogólnej opinii to najbrzydsza z miejscowości położonych nad Lago di Como. Mamy okazję przekonać się, czy to ostatnie miejsce w rankingu, jest w pełni zasłużone… Czytaj dalej
Bellagio… Skok gazeli i akcja Rambo
Czas na tej wycieczce płynie równomiernie, czyli „raz na wozie, raz na wodzie”… Po autokarowej trasie wzdłuż jeziora Como, pora przez nie przepłynąć, Rzecz jasna, i nie wpław, i nie całe, a jedynie promem pokonać krótki odcinek między lądem a półwyspem Bellagio. Rejs uatrakcyjniamy sobie obserwacją panoramy miasteczka, które uważane jest za perłę jeziora Como. Bellagio, postrzegane jest jako mekka światowych celebrytów, targowisko próżności, snobistyczne i koszmarnie drogie. Miasteczko, w którym po prostu wypada się pokazać…