Rogoźno

Już w drodze do Rogoźna spotkały nas niespodzianka…  Był nią startujący helikopter. Ponieważ, do tej pory, jeszcze nie trafiła  nam się okazja oglądania wznoszącej się w powietrze metalowej „ważki”, postanowiłyśmy  to uwiecznić, bo jak mawia Szefowa, „z helikopterem jeszcze zdjęcia nie mamy”.

Czytaj dalej

Kobylniki. Dwór Kwileckich

Czasem los decyduje za nas… Chciałyśmy pojechać do w kierunku Gostynia, ale zaskoczył nas objazd związany z przebudową szosy. W tej sytuacji, aby dotrzeć tam, gdzie chciałyśmy, musiałybyśmy nadłożyć sporo drogi. Postanowiłyśmy więc zmienić kierunek i poszukać  „czegoś” w okolicy. Do wyboru miałyśmy kilka dworów, z których wybrałyśmy Kobylniki. Miejscowości o tej nazwie jest w Wielkopolsce wiele, kiedyś pisałam o bajkowym pałacu Twardowskich w Kobylnikach w gminie Obrzycko. Dziś będzie o Kobylnikach w powiecie kościańskim. Czytaj dalej

Potulice. Rodowe gniazdo Potulickich herbu Grzymała

Kiedyś pisałam o Potulicach w powiecie wągrowieckim i znajdujących się w nich, dworze Biegańskich, kościele, cmentarzu. Dziś chciałabym opowiedzieć o Potulicach położonych na terenie powiatu nakielskiego. Jedna, i druga miejscowość związana jest, z piszącym się „z Więcborka”  rodem Potulickich herbu Grzymała.  „Wągrowieckie” Potulice były w rękach rodziny do XVIII stulecia,  „nakielskie” Potuliccy utrzymali do lat 30tych XX wieku, czyli do śmierci ostatniej z tej gałęzi rodu, hrabianki Anieli Potulickiej.

Wiosenne słońce kusi i zachęca do „wagarów”. My, z potrzeby wagarowania, dawno już wyrosłyśmy teraz, chęć pobycia poza stacjonarnym miejscem pracy, odpowiedzialnie łączymy ze służbowymi obowiązkami. Tym razem wezwały nas do Nakła, a stamtąd, już „na luzie” pojechałyśmy do Potulic, które od dawna chciałyśmy zobaczyć.

Sam wjazd do Potulic  raczej nie dostarcza pozytywnych wrażeń wizualnych.  Na przedpolach miejscowości ciągną się zabudowania zakładu karnego i, działającego na jego terenie, zakładu produkcji  mebli. Mury, zasieki  i wieżyczki strażnice działają przygnębiająco.  Architektura penitencjarna, nie jest powodem, który przywiódł nas do Potulic, jest jednak częścią miejscowości i zignorować jej się nie da. Na szczęście oprócz więzienia w Potulicach jest też, niegdyś wspaniały (dziś mocno okaleczony przebudową), pałac Potulickich.

Grzymalici  prawdopodobnie osiedli w Potulicach już w XIV stuleciu, ale nazwisko od swych włości przybrali  w początkach XVI wieku. Pierwszym, znanym z imienia, Potulickim na Potulicach był kasztelan rogoziński, Wojciech. W owym czasie jednak gniazdem rodowym pozostawał Więcbork.

Po Wojciechu Potulickim majątek objął Mikołaj, wojewoda kujawski, który z małżeństwa z Kachną z Ostrorogów doczekał się synów Pietrasza i Przecława. Ich potomkowie, powoli przenosili się z rodowego Więcborka do Potulic. Już pod koniec XVIII wieku, Michał Bonawentura Potulicki (1756-1805) wokół istniejącego w majątku dworu, założył modny w owym czasie park krajobrazowy.

Wydaje się, iż pierwszym, który do końca życia mieszkał w Potulicach, był młodszy z synów Elżbiety z Leliwitów Wodzickich i Michała Bonawentury Potulickich, Kazimierz Ludwik. Pierworodny, Kacper Piotr, odziedziczył mazowieckie dobra rodziny, Kazimierzowi, jako młodszemu, przypadły dobra ślesińskie z Potulicami.

Zanim je objął, miał on za sobą służbę w szeregach wojska Księstwa Warszawskiego (według rodowej legendy miał być ostatnim adiutantem księcia Józefa Poniatowskiego) i wraz z wojskiem napoleońskim wziął udział w kampaniach 1812 i 1813 roku. Dosłużył się stopnia pułkownika, Legii Honorowej i  Krzyża Virtuti Militari.  W armii pozostawał do 1815 roku, potem osiadł w Potulicach i zamieszkał w, istniejącym wówczas w majątku, zameczku myśliwskim.

Kazimierz Ludwik Potulicki ożenił się z siostrą swej bratowej, panną Gabrielą Mielżyńską herbu Nowina, pochodzącą z chobienickiej linii Mielżyńskich. Gabriela zdążyła obdarzyć małżonka synem Kazimierzem Wojciechem, ale wydanie na świat potomka mocno musiało nadwyrężyć jej siły, bo zmarła zanim chłopiec ukończył drugi rok życia. Owdowiały Kazimierz Ludwik zajął się potulickim gospodarstwem. Administrację majątkiem przerwał mu wybuch Powstania Listopadowego, do którego się zgłosił. Po upadku, jak wielu byłych powstańców, udał się na emigrację do Francji, z której jednak dość szybko powrócił do swych Potulic. Nie na długo, gdyż za udział w Powstaniu, władze pruskie skazały go na pół roku więzienia.

W trzynaście lat po śmierci pierwszej żony, hrabia Kazimierz Ludwik ponownie stanął na ślubnym kobiercu. Jego wybranką została hrabianka Barbara Wielopolska herbu Starykoń. Nowożeńcy zamieszkali w Potulicach, gdzie w 1837 roku urodził się pierwszy z ich wspólnych synów, Ignacy. Po nim Para ta doczekała się jeszcze ósemki dzieci, a rodzina przeniosła się pod Kraków, od 1852 roku zarząd nad  Potulicami ojciec pozostawił w rękach syna z pierwszego małżeństwa, Kazimierza Wojciecha hrabiego Potulickiego herbu Grzymała.

Młody hrabia był doskonale wykształcony, ukończył studia chemiczne i medyczne na uniwersytecie berlińskim, zaliczał się również do najbogatszych ludzi zaboru pruskiego.  Na małżonkę wybrał sobie, spokrewnioną z Czartoryskimi i Sapiehami, dwudziestopięcioletnią pannę Marię Zamoyską herbu Jelita.

W rok  po ślubie, w Potulicach, przyszła na świat ich pierworodna córka, Maria Gabriela Potulicka. Po niej, kolejno urodziły się Elżbieta Konstancja i Aniela Konstancja. Narodziny tej ostatniej (Londyn kwiecień 1861 roku), łączyły się  z tragicznym wydarzeniem, jej matka  hrabina Maria z Zamoyskich zmarła w tydzień po wydaniu córki na świat. Owdowiały Kazimierz po dwóch latach zabrał swoje potomstwo do Potulic ale zimowe miesiące rodzina spędzała w Krakowie.

Dla swojej rodziny, Kazimierz Wojciech postanowił w miejsce dawnego dworu, wznieść pałac, do którego budowy początkowo zatrudnił Henryka Marconiego, po którym prace przejął jego syn Leandro Marconi. Przyszła rezydencja Potulickich powstawała etapami i finalnie  została zakończona przez Stanisława Hebanowskiego.  Zanim ostatecznie został wykończony potulicki pałac, rodzinę czekało wielkie wydarzenie. W 1877 roku, najstarsza z córek, Maria Gabriela, poślubiła księcia Michała Ogińskiego herbu Oginiec. Młodsza, Elżbieta Konstancja, była już zaręczona z dziedzicem Krasiczyna, księciem Władysławem Sapieha Kodeńskim herbu Lis.

W tej sytuacji, umierając, Kazimierz Wojciech zostawił Potulice swej najmłodszej, niezamężnej córce Anieli. Dziewiętnastoletnia dziedziczka i jej niemała fortuna zostały oddane pod opiekę hrabiemu Stanisławowi Żółtowskiemu herbu Ogończyk z Niechanowa.  Kiedy Aniela samodzielnie objęła majątek, rozpoczęła działalność patriotyczną społeczną, prowadząc w Potulicach kursy oświatowe i zajęć praktycznych.

Wspierała też szereg zakładów dobroczynnych (m.in  prowadzony przez siostry miłosierdzia Wincentego a Paulo, zakład w Bydgoszczy).  W latach 90tych XIX wieku, wsparła ideę Marii Karłowskiej i sfinansowała zakup podpoznańskiego (wówczas) folwarku Winiary, na którym, z jej fundacji, powstał dom zakonny i kaplica, założonego przez Marię Karłowską zgromadzenia „Dobrego Pasterza”. Wspomagała też spółkę Marcina Biedermanna, zajmującą się wykupem polskich majątków, aby nie trafiały w niemieckie ręce. Była też inicjatorką i fundatorką zakładu dla nieuleczalnie chorych na poznańskim Łazarzu.

Jej działalność (zwłaszcza patriotyczna) była solą w oku niemieckiego zaborcy, który nękał hrabiankę szeregiem represji i nakładanych na majątek kar. Po wybuchu I wojny władze niemieckie dokonały ścisłej rewizji potulickiego pałacu, który później częściowo zarekwirowano na szpital dla rannych. Pod koniec wojny pałac podpalono i ograbiono z cennego wyposażenia. Po wojnie Hrabianka Aniela Potulicka kontynuowała swoją działalność. Jako osoba nie posiadająca potomstwa, dochód ze swych dóbr zapisała nowo powstałemu, Katolickiemu Uniwersytetowi w Lublinie. Pałac wraz z parkiem przeznaczyła dla Towarzystwa Chrystusowego, które miało w nim prowadzić działalność  duszpasterską, przygotowującą misjonarzy do pracy.

Hrabianka Aniela Potulicka herbu Grzymała zmarła w Potulicach 17 października 1932 roku. Została pochowana w krypcie pałacowej kaplicy.

W 1939 roku do Potulic wkroczyli Niemcy. W pałacu początkowo ulokowano szkołę dla kadry podoficerskiej SS a następnie przekształcono majątek w obóz przesiedleńczy (Lebrechtsdorf) dla wysiedlonych z Pomorza Polaków, których osadzano w budynkach folwarku. Po 1941 roku Naziści urządzili w Potulicach obóz karny, rozbudowując jego infrastrukturę. Jako budulec pod baraki posłużyły drzewa z pałacowego parku. W czasie jego funkcjonowania w Potulicach zmarło ok.1300 osób.

Po wyzwoleniu, w latach 1945-1950, obóz ten posłużył jako Centralny Obóz Pracy dla Niemców. W tym czasie zginęło tam ok. trzech i pół tysiąca więźniów.

O tych tragicznych wydarzeniach przypomina ustawiony mniej-więcej po środku lipowej alei kamień poświęcony pamięci ofiar. Po drugiej stronie szosy znajduje się cmentarz, na którym pochowano zmarłych w latach 1941-1945.

Od szosy, łączącej Nakło z Bydgoszczą, do założenia pałacowego prowadzi niemalże czterystumetrowa aleja lipowa, stanowiąca równocześnie oś widokową. Drzewa te zasadzono  w XIX wieku, kiedy to właścicielem majątku był Kazimierz Wojciech Potulicki. Druga, z zachowanych alei (kasztanowa) prowadzi ze wschodu na zachód. Obecnie park dworski jest bardzo zredukowany. Niegdyś półkolisty podjazd zdobiła wysoka fontanna z okrągłym basenem otoczona przyciętymi żywopłotami. Obecnie lipową aleję kończy dość tandetny wodotrysk (trudno go uznać za fontannę) i niezbyt pasujące do otoczenia obmurowanie.

Budynek pałacu wzniesiono na planie litery „L” do prostokątnego, dwukondygnacyjnego korpusu, pod kątem prostym dostawione jest skrzydło wschodnie, a na złączeniu obu brył usytuowana jest kwadratowa w przekroju, trzykondygnacyjna, zwieńczona krenelażem wieża.

Fasada pałacu, podczas przebudowy w latach 60tych XX wieku została pozbawiona większości detalu architektonicznego. Zniknęły trzy arkadowe okna, które oświetlały umieszczone na pierwszym piętrze salon. Pozostał jedynie filarowy ganek, który niegdyś dźwigał taras, będący przedłużeniem salonu. Zachowano również wieżę z krenelażem. Do funkcji słupów zostały zredukowane dawne, wieloboczne wieżyczki wieżyczek, akcentujące poszczególne człony budynku i nadające mu neogotycki charakter. Ujednolicono otwory okienne, niegdyś zróżnicowane w każdej z kondygnacji, skuto boniowanie zdobiące elewacje, zlikwidowano obiegającą budynek krenelażową attykę.

Skrzydło wschodnie  zachowało nieco dawnego splendoru. W nim zachowało się trochę elementów, świadczących o dawnej świetności  siedziby Potulickich. Wysokie arkadowe okna dawnej sali balowej, tralki tarasu, koszowo zamknięte okno przyziemia, wydatny gzyms  i naśladujące krenelaż zwieńczenie z szeregiem otworów wskazują na to, jak bogaty był niegdyś detal architektoniczny budynku.

Dawny,  częściowo osłonięty skrzydłem, dziedziniec połączony był z tarasami rozmieszczonymi na skarpie, obecnie tę część założenia wypełniają jakieś garaże czy inne niechlujne zabudowania gospodarcze.

W pewnej odległości od pałacu znajduje się dawna kaplica pałacowa pełniąca równocześnie funkcję mauzoleum grobowego Potulickich. Obecnie to kościół parafialny pod wezwaniem Zwiastowania NMP. Przyjmuje się, iż późnoklasycystyczna świątynia powstała w latach 60tych XIX wieku, a jej architekta upatruje się w osobie Marconiego. Niestety podczas naszej wizyty kościół (remontowany ze środków unijnych) był zamknięty, nie mogłam więc zobaczyć znajdujących się we wnętrzu epitafiów. W krypcie pod świątynią  spoczywają matka i żona fundatora kościoła, czyli Gabriela z Mielżyńskich (zm.1822) i Maria z Zamoyskich (zm. 1861) a także sam Kazimierz Wojciech hrabia Potulicki. W 1932 roku, do krypty złożono ciało ostatniej przedwojennej prywatnej właścicielki Potulic, hrabiny Anieli Potulickiej herbu Grzymała.

Nie decydujemy się na odwiedzenie potulickiego miejsca pamięci utworzonego na terenie cmentarza ofiar dawnego obozu. Przed nami jeszcze droga powrotna, a ruch na szosie (mimo rosnących z prędkością bambusa cen benzyny), coraz większy. Chcąc uniknąć korków przy wjeździe do Poznania, musimy się pospieszyć…

Cichowo. Dwór Bukowieckich i skansen filmowy

Wyjazdu do Cichowa w zasadzie nie planowałyśmy, ale kiedy znalazłyśmy się nieopodal, nie mogłyśmy oprzeć się pokusie, aby do niego nie zajrzeć. Letniskowa wieś, w masowej świadomości, zaistniała dzięki ekranizacji „Pana Tadeusza” po mistrzowsku zrealizowanej przez Andrzeja Wajdę w 1998 roku. Wtedy, na użytek filmu, jako scenografia, powstał ” alkierzowy dwór bielony”, oraz budynki gospodarcze . Po nakręceniu filmu, dekoracje te wykorzystano do stworzenia w Cichowie „skansenu filmowego”, który do dziś  jest największą znaną atrakcją wsi.

Czytaj dalej

Wystawa A. Gaudiego w CK Zamek w Poznaniu

Mimo nawału obowiązków, kolejnego remontu, nieciekawej sytuacji, aby kompletnie się nie pogrążać w depresyjnych nastrojach,  postanowiłam odwiedzić poznańskie Centrum Kultury Zamek, żeby obejrzeć wystawę poświęconą twórczości genialnego Katalończyka, Antonio Gaudiego. Od postanowienia do realizacji trochę czasu minęło. Zanim mogłam „pokazać  się publicznie” najpierw, aby zmyć, przywarte do skóry, resztki kleju i tynku musiałam długo moczyć ręce, a wyczesywanie z włosów strzępków tapety, też trochę trwało. Najszybciej poszła zmiana wygodnych dresów, na bardziej cywilizowany przyodziewek. Czytaj dalej

Pałac Wilkoszewskich w Zielińcu

Zieliniec odwiedziłyśmy za sprawą splotu przypadków… Miałyśmy jechać do gmin w powiecie słupeckim i już się cieszyłam, że obejrzę tamtejsze zabytki. Życie pokazuje, że niczego nie należy traktować jako „pewnik”… Z niezależnych od nas względów, nie dotarłyśmy do celu. Pilne wezwanie sprawiło że, musiałyśmy zmodyfikować trasę. Nie pierwszy i (zapewne) nie ostatni raz tak się zdarza. I nie pierwszy, kiedy okazuje się, że wymuszone zmiany nie zawsze są złe… Czytaj dalej

Praskie kościoły

Podczas pobytu w Pradze, nie obyło się oczywiście bez wizyt we wspaniałych stołecznych świątyniach. Większość z nich posiada bardzo bogate, barokowe wnętrza, przy czym należy zaznaczyć, iż ten czeski barok jest na bardzo wysokim poziomie. Jednak swój „rajd” po kościołach zaczynam od gotyckiej świątyni Marii Panny przed Tynem. Czytaj dalej