Stara Obra

Po kilku, nienaturalnie ciepłych dniach, nastąpił gwałtowny spadek temperatury.  To, w połączeniu z niedawną zmianą czasu i ogólnie nieciekawą sytuacją sprawiło,  iż „jakoś” nie mogłam się ogarnąć. Z tego letargu wyrwał mnie dopiero stanowczy komunikat Szefci: „jutro, koło siódmej, wyjazd. Kierunek Jarocin”.

Jarocin okazał się jedynie przystankiem, bo dalej pomknęłyśmy (umownie, wysokość mandatów wzrosła) na południe, w stronę Koźmina. Miałyśmy do objechania kilka miejscowości, z których najbardziej interesującą, okazała się Stara Obra. Czytaj dalej

Sokolniki Wielkie

Znienacka, pogoda zrobiła się całkowicie wiosenna. W takich okolicznościach,  nie chce się za szybko wracać do domu, dlatego skończywszy pracę zaczęłyśmy się zastanawiać „gdzie by tu pojechać, co by tu zobaczyć…” W końcu, postanowiłyśmy ruszyć przed siebie bocznymi drogami, które zawiodły nas do Sokolników (Sokolnik?) Wielkich… Czytaj dalej

Dzierżnica. „Szwajcarski” dwór Niemojowskich herbu Wieruszowa i klasyczne mauzoleum.

Do tej pory, Dzierżnica funkcjonowała na obrzeżach mojej świadomości. Wiedziałam, że istnieje, i „coś” tam jest, jednak specjalnie tematu nie zgłębiałam. Dopiero, kiedy szukając materiału do jakiegoś artykułu, przypadkowo zobaczyłam zdjęcie dzierżnickiej willi Niemojowskich, miejscowość znalazła się w centrum moich zainteresowań. Gdy tylko Kaśka zapowiedziała wyjazd służbowy w kierunku Miłosławia, przedstawiłam jej „propozycję nie do odrzucenia” uprzedzając, iż wieś nie leży stricte na naszej trasie a jedynie w jej (szeroko pojętym) pobliżu. Zazwyczaj, w takich niepewnych przypadkach, Kaśka odpowiada: „jak czas pozwoli” ale tym razem (sprawdziwszy uprzednio w necie hasło  „Dzierżnica dwór”), powiedziała krótko: „musimy”.  Ona również zdawała sobie sprawę, iż ze względu na stan przepięknej niegdyś willi zaprojektowana przez Zygmunta Gorgolewskiego, wyjazdu odkładać nie należy…Jak na złość, tego dnia służbowe rozmowy trwały długo. Bardzo długo.,, Dopiero, w okolicach południa, miałyśmy czas by wypić kawę i przy niej zastanowić się „co dalej” a także wybrać optymalną drogę do Dzierżnicy. Okazała się nie taka prosta… Czytaj dalej

Giewartów. Dwór Radońskich herbu Jasieńczyk oraz świątynia Podwyższenia Krzyża Świętego

Zazwyczaj, podczas wyjazdów służbowych, zwiedzanie  (dla przyjemności)  okolicznych obiektów zostawiamy na „po pracy”. Jednak tym razem, wyjątkowo szybko udało nam się przebić przez zakorkowany na ogół Poznań i bez zbędnych postojów dojechać do Słupcy. Tak uzyskaną nadwyżkę czasową postanowiłyśmy wykorzystać i podjechać do Giewartowa.

Czytaj dalej

Targowa Górka. Jej historia i atrakcje

Tego dnia, Targowej Górki w planach nie miałyśmy. Wieś, jak wiele innych, wypadła nam „po drodze”, którą docierałyśmy do kolejnych punktów spotkań służbowych. Jednak, w przeciwieństwie do tych „innych”, w Targowej Górce zatrzymał  nas widok, starego dworu (rządcówki ?)  i, majacząca w oddali, sylwetka tamtejszej świątyni. Postój, choć stosunkowo krótki, dostarczył nam wiele, nie tylko estetycznych, wrażeń. Czytaj dalej

Zagórów. Historia miasteczka i jego zabytki

Jeśli najlepsza z Szefowych mówi „jutro czeka cię wczesna pobudka”, to może oznaczać tylko jedno. Służbową podróż w jakieś dalsze rejony Wielkopolski.  Domagam się szczegółów, w którym kierunku się udajemy (zazwyczaj robi wówczas minę typu „będzie pani zadowolona”), a gdy uzyskam te informacje, siadam do mapy żeby sprawdzić, co „po drodze”, ewentualnie warte jest obejrzenia. Często jest tak, że obiektów jest więcej, niż fizycznych możliwości ich zobaczenia i muszę wytypować tylko jeden/dwa, co każdorazowo przyprawia mnie o rozterki. Tym razem pomyślałam, że na „ciut” dłużej mogłybyśmy zatrzymać się w Zagórowie, niewielkim miasteczku położonym na skraju Nadwarciańskiego Parku Krajobrazowego. Czytaj dalej

Komorze Przybysławskie. Dwór Skórzewskich herbu Drogosław

Najlepsza z Szefowych, w przeddzień służbowego wyjazdu, podaje mi kierunek i nazwy miejscowości, które w ramach obowiązków musimy odwiedzić. Wówczas też, niemalże każdorazowo, ni to z ulgą, ni to z żalem, dodaje: „tam, już  chyba do zobaczenia nic nie mamy”. Z ulgą, bo oznacza to, że dzień pracy będzie krótszy i bardziej przewidywalny bez błądzenia po leśnych czy polnych dróżkach. Z żalem, bo też lubi odkrywać, poznawać, zwiedzać, a „zwykły” wyjazd jest po prostu nudny. Na ogół żal przeważa, bo z błyskiem nadziei w oku mówi: „no, chyba że coś tam jeszcze znajdziesz”. Jest to dla mnie sygnał, żeby poszperać w historii regionu, bo owo „coś” wcale nie musi być pałacem, czasem równie ciekawy jest stary cmentarz ewangelicki. I w taki oto sposób „wygrzebałam” Komorze Przybysławskie, w którym znajduje się XIX wieczny dwór i folwark. Czytaj dalej

Konstancin Willa la Fleur. Wystawa Tamary Lempickiej

Apetyt rośnie w miarę jedzenia… Po obejrzeniu wystawy obrazów Tamary Lempickiej w krakowskim Muzeum Narodowym, zapragnęłam zobaczyć także te jej dzieła i związane z nią przedmioty, które eksponowane są w konstancińskiej „Wilii La Fleur”. Choć nie było to proste (a bez pomocy moich wspaniałych przyjaciół, prawdopodobnie, niewykonalne), udało mi się pojechać do Konstancina. Od razu mówię, zbiory (a także siedziba) tego prywatnego muzeum, przeszły moje na najśmielsze oczekiwania…

Czytaj dalej