Po kilku, nienaturalnie ciepłych dniach, nastąpił gwałtowny spadek temperatury. To, w połączeniu z niedawną zmianą czasu i ogólnie nieciekawą sytuacją sprawiło, iż „jakoś” nie mogłam się ogarnąć. Z tego letargu wyrwał mnie dopiero stanowczy komunikat Szefci: „jutro, koło siódmej, wyjazd. Kierunek Jarocin”.
Jarocin okazał się jedynie przystankiem, bo dalej pomknęłyśmy (umownie, wysokość mandatów wzrosła) na południe, w stronę Koźmina. Miałyśmy do objechania kilka miejscowości, z których najbardziej interesującą, okazała się Stara Obra. Czytaj dalej