Trzcianka, jej historia i zabytki

Już wspominałam, iż za każdym razem, gdy odwiedzamy północny brzeg Noteci pada deszcz. Wielka szkoda, bo tereny są niesamowicie malownicze i w słońcu prezentowałyby się przepięknie. No ale jest jak jest, na pogodę wpływu nie mamy, a umówionych wizyt przełożyć się nie da.  Z troską patrząc na zachmurzone niebo, wjeżdżamy do Trzcianki. Czytaj dalej

Pałac w Kuźnicy Czarnkowskiej

Niestety, to znowu był deszczowy dzień. Mam wrażenie, że ilekroć  służbowo odwiedzamy ziemię czarnkowsko-trzcianecką, zawsze trafiamy na złą pogodę. Kiedy ostatnio byłam w Kuźnicy nie dotarłam do pałacu (a raczej do tego, co z niego zostało) właśnie z powodu fatalnych warunków atmosferycznych. Tym razem aura też nie była specjalnie sprzyjająca, przenikliwe zimno i mżawka odstręczały od spacerów, ale mimo to, postanowiłyśmy wspiąć się na skarpę nad rzeczką Rudnicą i zobaczyć ruiny. Czytaj dalej

Pałac Działyńskich i Kościół w Granowie

Wracając z Wolsztyna, trochę służbowo, a trochę prywatnie zatrzymałyśmy się w Granowie. Służbowo miałyśmy odwiedzić tamtejszy Dom Kultury, prywatnie zobaczyć pałac, w którym placówka znalazła swoją siedzibę. Swój plan wykonałyśmy z nadwyżką, gdyż dodatkowo granowski, drewniany kościół pod wezwaniem św. Marcina zastałyśmy otwartym. Czyli pełnia szczęścia… Czytaj dalej

Kościół św. Katarzyny Aleksandryjskiej i dwór w Rożnowie

Do Rożnowa w powiecie obornickim pojechałyśmy dzięki „podpowiedzi” pana ochroniarza z Gołaszyna. Wspomniał on, że znajduje się tam stary dwór i folwark. Jakoś do tej pory w swoich peregrynacjach po Wielkopolsce, omijałyśmy tę miejscowość, choć wielokrotnie przejeżdżałyśmy w pobliżu. Teraz korzystając z pięknej pogody i dość sprawnego załatwienia spraw służbowych, postanowiłyśmy nadrobić to zaniedbanie. Czytaj dalej

Dwór w Myszkach. Wielkopolskie rezydencje.

Po słonecznych dniach nastąpiły zimne i deszczowe… Jednak (jak na razie) kiepska pogoda z pracy nie zwalnia. Szarym i mokrym rankiem wyruszyłyśmy w drogę z niepokojem patrząc w zasnute ciemnymi chmurami niebo. Roztrząsanie dylematu „rozpada się bardziej, czy może rozchmurzy” zajmuje nam większą część trasy do Pomarzanowic. Dalej musimy uwagę bardziej skupić się na drodze niż na niebie… Jadąc przez ziemię gnieźnieńską natykamy się na miejscowość o sympatycznej nazwie „Myszki”. Zatrzymujemy się w niej na chwilę, jako że we wsi znajduje się okazały, XIX wieczny dwór. Czytaj dalej

Dwór Wojciecha Łubieńskiego w Kiączynie. Wielkopolskie rezydencje

To, że po zakończeniu obowiązków w terenie, jedziemy zobaczyć coś  ciekawego w okolicy, stało się ostatnio tradycją. Wykorzystujemy względną pogodę, mając świadomość, iż niedługo, z powodu zimowej aury, będziemy zmuszone mocno ograniczyć przyjemność poznawania nowych miejscowości. Tym razem wracając z Chrzypska wielkiego, namówiłam Kaśkę aby skręcić do Kiączynia.  Wyboisto-dziurawa nawierzchnia, obsadzonej starymi drzewami, wąskiej drogi, na bank pochodziła z ubiegłego ubiegłego wieku, więc Szefcia  mruknęła swoje „lepiej by było dla ciebie, aby było tam co obejrzeć”… Ponieważ powtarza to przynajmniej raz w miesiącu, nie zrobiło to na mnie większego wrażenia, choć tak naprawdę nie miałam pojęcia w jakim stanie jest znajdujące się tam założenie dworskie i czy w ogóle da się je zobaczyć. Czytaj dalej

Dwór w Podstolicach. Wielkopolskie rezydencje

Postanowiłyśmy miłym akcentem zakończyć dzień pracy i z tego powodu skręciłyśmy do Podstolic. Wizytę w nich planowałyśmy od dawna ale dotąd, za każdym razem byłyśmy tak zagadane, że na ogół dopiero w Nekli orientowałyśmy się, iż przeoczyłyśmy zjazd do Podstolic. Tym razem jechałyśmy wolno, uważnie śledząc boczne drogowskazy. Ku naszemu zdziwieniu, teraz okazało się, że skręt  jest bardzo dobrze oznakowany reklamą podstolickiego dworu… Czytaj dalej

Kościół pod wezwaniem św. Marcina w Poznaniu, zniszczony pomnik Mickiewicza i kamienica S. Hebanowskiego

Do tego niewielkiego gotyckiego kościółka znajdującego się centrum miasta mam szczególny sentyment. Fotografia jego portalu z płaskorzeźbą Edwarda Haupta, wyobrażającą patrona świątyni na koniu, była moją  pierwszą samodzielną pracą na I roku studiów. Wykonałam ją w ramach plenerowych zajęć z fotografii, prowadzonych przez niezapomnianego pana Zbigniewa Czarneckiego, człowieka o wielkiej kulturze, ogromnych umiejętnościach zawodowych i nieprzebranych pokładach cierpliwości dla studentów. Dzięki jego charyzmie zajęcia z fotografiki lubiliśmy wszyscy i zawsze była na nich stuprocentowa frekwencja.

Kościół mijałam nawet dość często, ale nie przypominam sobie, czy kiedykolwiek byłam w jego wnętrzu. Pora najwyższa była nadrobić to zaniedbanie. Czytaj dalej

Dwór Potworowskich w Chłapowie. Wielkopolskie rezydencje

Tym razem miałyśmy do objechania teren między Środą Wielkopolską a Wrześnią. Już przy wyjeździe z Poznania najlepsza z Szefowych zapowiedziała, że po drodze „zawadzimy” o Chłapowo.  „Po prostu musimy tam pojechać”  stwierdziła, choć obie doskonale wiedziałyśmy, iż ów „mus” nie wynika wcale z naszych obowiązków zawodowych, ale z pasji zwiedzania.  Pogoda też sprzyjała naszym zamiarom, była tak piękna, iż szkoda było od razu po pracy wracać do domu… Czytaj dalej