Chludowo. Śladami von Treskowów. Wielkopolskie rezydencje

Kontynuując podróże śladami rodziny von Treskow udałam się do Chludowa aby zobaczyć tamtejsze założenie pałacowe. Dzień był piękny, słoneczny, spacer po przyległym do pałacu parku krajobrazowym, był dla mnie prawdziwą przyjemnością. Natomiast sam pałac…

No cóż, gdybym nie wiedziała, jakie było pierwotne przeznaczenie budynku, na podstawie obecnego wyglądu pewnie z trudem domyśliłabym się, że kiedyś był on magnacką rezydencją. Jedynie piękne ogrodzenie z okazałymi bramami wskazuje, iż niegdyś była to wspaniała posiadłość.

Chludowo od XIII do do końca XVIII wieku należało do zakonu cystersek z Owińsk. Po II rozbiorze, Wielkopolska znalazła się w granicach Prus. Król Fryderyk Wilhelm II Hohenzollern chciwym okiem spoglądał na ogromną własność kościelną, w której widział szybkie i łatwe źródło zasilenia, nieco nadwyrężonej przez wojnę z Francją, kasy państwowej. Po upaństwowieniu dóbr kościelnych sprzedawał je swoim akolitom po, jak byśmy dziś powiedzieli, preferencyjnych cenach.

Dobra klasztoru w Owińskach dostały się w ten sposób rodzinie von Treskow. W drugiej połowie XIX wieku, Wilhelm von Treskow zainicjował w Chludowie budowę pałacu. Przypuszczalną datą ukończenia prac jest rok 1863. Powstał wspaniały budynek nawiązujący do rezydencjonalnej architektury francuskiej. Jednak, co ciekawe, park przy nim był od początku założeniem stricte angielskim.  Otacza  go wysoki płot o ozdobnych sztachetach. Powodem takiego ogrodzenia była choroba córki Wilhelma i Almy von Treskowów.  Cierpiała ona na lunatyzm i zdarzały jej się nocne ucieczki z rezydencji. Aby zapewnić jej bezpieczeństwo, nie psując  równocześnie ogólnego wrażenia, zaprojektowano ten rodzaj zabezpieczenia.

Von Treskowowie utrzymali się w Chludowie do 1909 roku, kiedy to Alma von Treskow sprzedała majątek Komisji Kolonizacyjnej, a ta odsprzedała go kolejnym nabywcom – osadnikom niemieckim. Pałac i resztówkę odkupił major Georg von Treskow, który opuścił je w 1921 roku.

W następnym roku część po Georgu nabył Roman Dmowski. To kolejny z wielkich polityków okresu międzywojennego (po generałach J. Dowbor-Muśnickim i K. Sosnkowskim), który osiadł w Wielkopolsce. Z listu Dmowskiego do Mieczysława Niklewicza dowiadujemy się, jak wyglądało niegdyś  wnętrze pałacu:

„.. Dom – pierwsza klasa. Ma 16 pokoi (parter wysoki i 1-sze piętro), wszystkie nieduże, tylko jeden salon większy. Zbudowany solidnie, wszystko w dobrym stanie, tylko trochę brudne, bo ten Niemiec biedak, mieszka ubogo, a dotego na lato trzyma letników). Kuchnia i część mieszkań dla służby w wysokich, widnych suterenach. Woda zimna i ciepła rozprowadzona rurami. Łazienka szykowna. Ogrzewanie centralne parą. Elektryczności niema. Jest instalacya do oświetlenia acetylenowego, która nie funkcjonuje z braku acetylenu…”

Z dala od „Warszawki” znalazł Dmowski spokój i ciszę, cieszyły go ogrodnicze i gospodarskie zajęcia. Nie izolował się jednak całkowicie, w jego  rezydencji gościło wiele znakomitości z ówczesnego świata polityki. Przyjeżdżała też, zaprzyjaźniona z Dmowskim, rodzina Niklewiczów.  Na „co dzień” jednak żył w Chludowie samotnie. Nigdy się nie ożenił, choć niewątpliwie był „dobrą partią”, jak wtedy oceniały kandydatów na zięciów przyszłe „belmery”. On jednak kochał tylko panią Marię Juszkiewicz (Koplewską z domu), późniejszą panią Piłsudską. Ona wybrała Piłsudskiego… W przegranej, przez Romana Dmowskiego, rywalizacji o wdzięki pani Marii, historycy upatrują przyczynę konfliktu, jaki utrzymywał się do końca życia między tymi dwoma mężami stanu.

U schyłku życia  sytuacja finansowa Dmowskiego pogorszyła się. Coraz trudniej było mu spłacać raty, zaciągniętego  na zakup posiadłości, kredytu. Do tego dom wymagał remontu a i koszt utrzymania licznej służby był niemały. Z „ciężkim sercem”  Dmowski zmuszony był, w 1934 roku, sprzedać swój majątek.

Nabywcami byli księża werbiści.  Poszukiwali oni miejsca, w którym mogliby stworzyć nowicjat dla kleryków, a w przyszłości także seminarium misyjne. Ich plany zniweczył wybuch II wojny światowej. Hitlerowcy w pałacu urządzili obóz internowania dla duchowieństwa polskiego, z którego w maju 1940 roku, wywieziono do obozu w Dachau ok. 70 kapłanów i kleryków. Wśród nich znajdował się również ojciec Marian Żelazko, późniejszy misjonarz pracujący wiele lat wśród trędowatych w Indiach.

Po wojnie księża werbiści powrócili do Chludowa, jednak z uwagi na wzmożoną ilość powołań do zgromadzenia, zdecydowano się przenieść seminarium do Pieniężna. Niestety, zanim to nastąpiło, księża  zdążyli w 1948 roku. przebudować dawny pałac. Z punktu widzenia użytkowości zapewne była to zmiana korzystna. Jednak z punktu widzenia historyka sztuki, przebudowa jest niepowetowaną stratą. Zniknęła urocza wieżyczka z belwederem na dachu. Zburzony został parterowy aneks z tarasem, skute zostały boniowania i dekoracyjne elementy architektoniczne. Destrukcji uległo ozdobne wejście główne. Pozmieniano kształt otworów okiennych. Gruntowna przebudowa spowodowała, iż dawny dwukondygnacyjny, wysoko podpiwniczony, o mansardowym dachu „francuski” pałac, zmienił się w zwykły piętrowy”blok” kryty płaskim dachem.  Jedynie niewielki, wieloboczny ryzalit w fasadzie bocznej przypomina o pałacowej przeszłości budynku.  Dziś w dawnym pałacu von Treskowów znajduje się dom misyjny, w którym adepci przygotowują się do życia zakonnego.

Natomiast nie zmienił się  piękny park. Jest on nie tylko pieczołowicie pielęgnowany, ale co istotne, także udostępniony do zwiedzania.  Spacer po nim to prawdziwa przyjemność. Wszechobecną ciszę narusza tylko świergot ptaków. Idealne miejsce do kontemplacji i odpoczynku od miejskiego gwaru. Wędrując po krętych alejkach wśród obrośniętych bluszczem drzew, korzystam z jego uroków ciesząc się wiosenną zielenią. Na chwilę zatrzymuję się przy stawie, który za czasów Romana Dmowskiego służył nie tylko przejażdżkom łodzią, ale był też źródłem ryb (karpi i linów) dla pałacowej kuchni. Podobno specialite de la maison były liny po nelsońsku.

Przed odjazdem na chwilę przystaję przy popiersiu Romana Dmowskiego. Współzałożyciel Narodowej Demokracji, czołowy ideolog polskiego nacjonalizmu i dozgonny antagonista J. Piłsudskiego, spogląda na swą dawną posiadłość w zadumie. Pewnie też nie jest zachwycony zmianami, jakie zaszły w pałacowym budynku…

11 uwag do wpisu “Chludowo. Śladami von Treskowów. Wielkopolskie rezydencje

  1. Z ogromnym zdziwieniem przeczytałem informację o tym, że księża werbiści przebudowali pałac w 1948 roku. Jest to informacja z gruntu fałszywa. W 1948 roku miało miejsce tragiczne wydarzenie – pałac spłonął. Okoliczności po dziś dzień nie zostały wyjaśnione. Następnie przez 10 lat „Władza Ludowa” nie pozwalała na odbudowę obiektu. Kiedy w końcu stało się to możliwe, nie było środków, by odbudować obiekt według historycznego wzoru. Ze starego budynku zachowała się sala balowa, która teraz jest kaplicą oraz paradne schody głównej klatki schodowej. Przebudowa nie była zatem skutkiem czyjejś kapryśniej i szkodniczej decyzji, jakby to wynikało z treści artykułu, ale była dokonana na skutek nieszczęśliwego wypadku, czy też umyślnego podpalenia, co w tamtych czasach natężającego się stalinizmu było praktyką często spotykaną.

    Polubienie

    • Dziękuję za uzupełnienie tekstu. Późniejsza data zakończenia odbudowy pałacu von Treskowów nie zmienia faktu, iż obiekt był wówczas własnością zakonu werbistów i to oni go odbudowali w okrojonym kształcie więc informacja nie jest, jak ksiądz sugeruje, „z gruntu fałszywa”, a co najwyżej niepełna… Dziękuję za dodatkowe informacje. Pozdrawiam.

      Polubienie

Dodaj komentarz