Dwór w Boduszewie. Wielkopolskie rezydencje

Dzień, choć mroźny, był piękny i słoneczny. Przy takiej pogodzie dosłownie nas nosi i nie potrafimy usiedzieć na miejscu. Ponieważ ostatnimi czasy aura nas nie rozpieszczała Pani Prezes natychmiast zarządziła wyjazd służbowy.  Uznała, że przed zakopaniem się po uszy w przedświątecznej krzątaninie, coś nam się od życia należy. Pozostało nam tylko zdecydować dokąd pojedziemy. „Na ślepo” dźgnęłyśmy palcem w mapę, wypadło na Skoki…

Plan był taki, że zwiedzimy coś w okolicy, a potem skoczymy na kawę i ciacho. Jako obiekt do zwiedzenia wytypowałam Boduszewo, wieś niedaleko Murowanej Gośliny. Znajduje się tam XIX wieczny pałac.

Początki Boduszewa sięgają co najmniej XIV stulecia. U zarania swych dziejów należało do niejakiego Bodusza, od którego wywodzi się nazwa miejscowości. Następnie przeszło na własność Mikołaja Brzechwy  z Gośliny Kościelnej i Przebędowa, o którym niegdyś pisałam. Po Mikołaju odziedziczył Boduszewo,  syn Sędziwoj Brzechwa. W końcu XIV wieku i z początkiem następnego stulecia zaczęły się spory Brzechwów, ze zgłaszającymi pretensje do majątku Pniewskimi. Zdaje się, że  toczący się proces wygrała Dorota wdowa po Wincentym Radzimińskim z Pniew i to od niej Mikołaj Brzechwa zgłosił akces wykupienia tutejszych włości. W sprawę własności Boduszewa wmieszane były także córka Mikołaja, Eufemia oraz Anna żona Mikołaja z Łukowa. Ta ostatnia dowodziła, iż Boduszewo (wraz z Gośliną Kościelną) oddane były (?) niegdyś Janowi Łukowskiemu i w związku z tym, ma do nich prawo. Procesy i wzajemne pretensje ciągnęły się także w następnym pokoleniu, kiedy to Ochna Brzechowianka wiodła spór Janem Pniewskim o prawo własności połowy tutejszego majątku.  W piętnastym wieku tego typu procesy były na porządku dziennym i wlokły się przed sądami w nieskończoność, najczęściej do momentu, kiedy któryś z adwersarzy nie zszedł bezpotomnie .

Kolejnym właścicielem połowy (nie wiem której) wymienianego majątku był wojewoda kaliski Andrzej z Danaborza. Przez całą drugą połowę XV wieku włości krążyły z rąk do rąk. W 1444 roku, jego syn, Włodko z Danaborza (postać niewątpliwie ciekawa) sprzedał połowę włości Mikołajowi z Kościelca. Jego synowie sprzedali majątek Stanisławowi Potulickiemu herbu Grzymała. Ten odsprzedał je swemu synowi Mikołajowi, który z kolei zapisał  go swej żonie Małgorzacie Kębłowskiej (Kiebłowskiej?). Do lat 90 tych XVI wieku wieś znajdowała się w rekach przedstawicieli rodu Potulickich. Przy końcu stulecia, drogą małżeństwa Katarzyny Potulickiej z Janem Rozdrażewskim Boduszewo przeszło na własność Rozdrażewskiego.  W połowie XVII wieku majątek należał do Jana Leszczyńskiego, a następnie do jego syna Rafała. W połowie XVIII wieku było własnością Gądkowskich. W tak zwanym „międzyczasie” do Boduszewa zawitali osadnicy olęderscy, którzy  przyczynili się do podniesienia kultury agrarnej okolicy.

W sto lat później jako właściciel figuruje książę Ernest von Sachsen Altenburg, którego noga zapewne nigdy nie dotknęła boduszewskiej ziemi. W 1905 roku majątek został sprzedany i rozparcelowany najprawdopodobniej pomiędzy osadników niemieckich.  Dwór wtedy służył jako zbór ewangelicki (nie jedyny to przykład takiego wykorzystania rezydencji, podobnie było m.in. w Budziszewku i Dominowie) i jako budynek szkolny. Przeznaczenie najbardziej okazałej we wsi budowli nie zmieniło się też po 1919 roku.  W budynku znalazła swoją siedzibę szkoła oferująca okolicznej dziatwie podstawy wykształcenia. Także po II wojnie światowej budynek nie miał prywatnego właściciela, należał do gminy, która lokowała w nim szkołę, klub rolnika oraz mieszkania lokatorskie.  W końcu XX wieku pałac został sprzedany prywatnemu właścicielowi, w którego rękach pozostaje do dziś.

Parkujemy vis a vis okazałego, piętrowego budynku. Nieśmiało zbliżamy się do płotu i wychodzącą z pałacu kobietę pytamy o możliwość obejrzenia fasady ogrodowej. Okazuje się, że trafiłyśmy na obecną właścicielkę  pałacu. Gospodyni nie ma nic przeciwko temu, abyśmy zrobiły zdjęcia i pokręciły się po ogrodzie. Wdajemy się w bardzo sympatyczną rozmowę, z której dowiadujemy się mnóstwa szczegółów dotyczących majątku. Pani uprzejmie zaprasza nas do środka. Pytamy czy we wnętrzach zachowało się coś z dawnego wystroju, a kiedy słyszymy, iż jedynie schody, rezygnujemy, dziękujemy i pozostajemy na zewnątrz.

Dwór został zbudowany w końcu XIX wieku. Inwestorem najprawdopodobniej był książę Ernest von Sachsen Altenburg, jednak dwór nigdy nie stanowił książęcej rezydencji a był jedynie siedzibą zarządcy dóbr. W początkach XX wieku dwór od strony południowej rozbudowano o prostopadłe w stosunku do bryły głównej skrzydło poprzeczne. Dzięki temu budynek zyskał plan położonej litery „T”. Obie części nakryte są dachami  trzyspadowymi.

W fasadzie wyróżniają się dwie bryły: pięcioosiowa starszego korpusu i trzyosiowa dobudowanego skrzydła. Krótsza część „od frontu” sprawia wrażenie ryzalitu, jako że została zwieńczona łagodnie zaokrąglonym naczółkiem. W fasadzie, w dłuższej jej części umieszczone są dwa arkadowe portale w których umieszczono otwory drzwiowe. Osadzone w nich drzwi są autentyczne. Wyróżnia je piękna stolarka i śliczne nadświetla. Narożnik części dłuższej fasady jest boniowany. Motyw boniowania powtórzony jest na płaskich lizenach wyznaczających oś główną tej części budynku zaakcentowaną płytkim ryzalitem zwieńczonym półokrągłym naczółkiem. Prostokątne okna otaczają opaski z dekoracyjnym nadokniem.

Widziany od frontu krótszy bok skrzydła także potraktowany jest niezwykle dekoracyjnie. Narożniki są boniowane na całej swej wysokości, a dodatkowo bonie znajdują się także w partii parteru. Okna parteru podkreślone są dodatkowo wycinkami profilowanego gzymsu.

Korzystając z uprzejmego pozwolenia idziemy zobaczyć fasadę ogrodową.Jest ona znacznie skromniej potraktowana i posiada jedno wyjście do ogrodu.  Poprzedzone kilkoma stopniami, umieszczone jest w dłuższej części, niesymetrycznie, zaraz przy skrzydle bocznym. Otwór drzwiowy ujęty jest w prostą opaskę z klińcem.

Za dworem rozciąga się bardzo wypielęgnowany ogród. Nawet teraz, kiedy pora roku nie sprzyja sztuce ogrodniczej, prezentuje się pięknie za sprawą dekoracyjnych traw i szpalerów z przyciętych krzewów. Boduszewo to bardzo miłe miejsce. Warto tam zajrzeć „na chwilę” lub na trochę dłużej, jako że w obecnie w pałacu mieści się hotel.

Tym postem chciałabym podziękować właścicielce boduszewskiego pałacu za okazaną nam życzliwość.

 

5 uwag do wpisu “Dwór w Boduszewie. Wielkopolskie rezydencje

  1. O! To miejsce znam 🙂 I właścicielkę też 🙂 Pałac był w nie najlepszym stanie (z tego co pamiętam) i został dzięki jej wysiłkom doprowadzony do obecnego wyglądu. Ogród z tyłu pięknie prezentuje się latem i jest pasją właścicielki.

    Polubienie

    • Tak ogród jest przepiękny! Widać, że stworzony przez pasjonatkę. Trochę szkoda, że niewidoczny od strony drogi, no ale dzięki temu, ci którzy zatrzymają się w Boduszewie mają wspaniałą niespodziankę.

      Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz