Na poznańskiej Wildzie. Część 2

W poprzednim poście poświęconym Wildzie omówiłam jej historię i najstarsze zabytki dzielnicy. Dziś chciałabym zająć się jej budownictwem powstałym w początku XX wieku czyli w czasie, kiedy Wilda stała się już częścią miasta. Z tego okresu pochodzą jej secesyjne i wzniesione w stylach historyzujących kamienice oraz gmachy użyteczności publicznej.

W początkach XX wieku, na Wildzie mieszkała już spora ilość osób wyznania ewangelickiego. Byli to głównie robotnicy kolejowi, pracownicy okolicznych warsztatów i urzędnicy, co najwyżej średniego szczebla, czyli ludność niezbyt zamożna. Dlatego, gdy na poczet budowy zboru podniesiono podatek płacony przez wiernych na gminę ewangelicką., na Wildzie zawrzało. Ewangelicy sami musieli utrzymać pastora i jego rodzinę zapewniając mu mieszkanie i stałą pensję ale także ponosić koszty utrzymania organisty, kościelnego, wynajmu salki katechetycznej. Na ten cel każdy członek gminy płacił podatek wynoszący 20% ich dochodu, co już było dużym obciążeniem. Zwrócono się więc o dotację do władz państwowych. Budowa pochłonęła 200 tysięcy talarów (z czego gmina miała nieco ponad pięćdziesiąt) a honorowy patronat nad budową sama najjaśniejsza Augusta Wiktoria, żona Wilhelma II.

 W latach 1904-1907, na centralnym placu czyli Rynku Wildeckim, dla ewangelickich mieszkańców Wildy wzniesiono zbór św. Mateusza (obecnie kościół pod wezwaniem Maryi Królowej). Zaprojektował go Oscar Hosfeld, absolwent berlińskiej Akademii Budowlanej, architekt o dużym doświadczeniu specjalizujący się w budownictwie sakralnym. Wspominałam o nim w swoim poście o Łazarzu gdyż w tych samych latach co wi;decki zbór, Hosfeld budował tam świątynię Chrystusa (obecnie kościół św. Anny). Oba te zbory ewangelickie były konsekrowane tego samego dnia (15.03.1907), gdyż uroczystość poświęcenia miał uświetnić swą osobą następca tronu, kronprinz Fryderyk Wilhelm Hohenzollern, który w innym przypadku musiałby się fatygować do Poznania dwukrotnie.

Nowo powstała świątynia jest budowlą o wysokich szczytach i czworobocznej wieży nakrytej wydatnym ośmiobocznym hełmem. Główny portal kościoła utrzymany jest w stylu neomanierystycznym.

Jednonawowe wnętrze z wyodrębnionym prezbiterium przekryte jest sklepieniem beczkowym na gurtach, a wzdłuż dłuższych ścian nawy i chóru ustawione są drewniane empory. Na szczęście, po przejęciu świątyni przez katolików, ten element wystroju nie został rozebrany.

Przy Rynku Wildeckim usytuowana jest też jedna z ciekawszych kamienic dzielnicy,” „Kamienica pod Koroną. Podobnie jak kościół, została wzniesiona w początku XX wieku (1904) i utrzymana jest w stylu neorenesansowym z elementami renesansu niderlandzkiego. Zdobią ją wysokie szczyty i okuciowy ornament.

Warto przyjrzeć się detalom zdobiącym budynek.

Poza szyldem jednej z najstarszych wildeckich aptek, odnajdziemy tam również tabliczki z nazwiskiem właściciela i rokiem budowy.

Z historyczną zabudową rynku koresponduje zabudowa przyległego placu im. M.Skłodowskiej-Curie, przy którym usytuowany jest okazały gamach w stylu pałacowym.

Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, to nie rezydencja miejscowego przedsiębiorcy czy kupca, ale Dom Starców. Został zbudowany w 1909 roku według planu Fritza Teubnera. Inwestorem tego kosztownego budynku był poznański kupiec, polityk i filantrop Gotthilf Berger (1794-1874). Wzbogacony na handlu drewnem i winem Berger, żenił się dwukrotnie, jednak żadna z małżonek nie obdarzyła go potomstwem. Nie miał bezpośredniego spadkobiercy, jedyny brat też już nie żył, postanowił więc zgromadzoną fortunę przeznaczyć na cele społeczne. Przeznaczył sporą kwotę (65 tysięcy talarów) na budowę gmachu Miejskiej Szkoły Realnej (późniejsze Gimnazjum Bergera) przy ulicy Strzeleckiej, a przed śmiercią przekazał miastu dalsze sto pięćdziesiąt tysięcy. Fundacja jego imienia część tej kwoty przeznaczyła na budowę domu starców. Dom, poza pokojami mieszkalnymi, pomieszczeniami rekreacyjnymi posiadał także własną kuchnię i pralnię.

Na tym samym placu znajduje się neorenesansowy gmach, który obecnie jest siedzibą rektoratu Politechniki Poznańskiej. Został wybudowany w 1907 roku, według projektu Heinricha Grudera w 1907 roku. Pierwotnie stanowił budynek główny Królewskiej Wyższej Szkoły budowy Maszyn.

Będąc przy Rynku Wildeckim warto też zwrócić uwagę na dawną łaźnię miejską z 1908 roku. Przybytek ten był bardzo potrzebny, gdyż wiele z wildeckich domów nie miało wówczas własnych łazienek.

To bardzo ładny pawilon z gankiem wspartym na pięciu toskańskich kolumnach.

Na Wildzie przeważa zwarta, wielokondygnacyjna zabudowa, która zapewniała wiele lokali mieszkalnych o różnym standardzie. Jednak, jak od każdej reguły, tak i tutaj mamy pewien wyjątek w postaci domu Michała Bajerleina. Jest on usytuowany na narożnej parceli u zbiegu ulic Różanej i Żupańskiego. Jeśli kiedykolwiek tam traficie, zwróćcie uwagę na nawierzchnię ulicy Różanej bo nietypowo wyłożona układaną „w jodełkę” klinkierową cegłą.

Inwestorem budynku był wzbogacony (zdaje się że na handlu) potomek bamberskich osadników i być może dlatego chciał mieć wokół siebie trochę przestrzeni. Wzniesiony dla Bajerleina dom jest wolnostojącym i otoczonym ogrodem. Bardzo okazały, trzykondygnacyjny z bogactwem detalu, bardziej kwalifikował by się do określenia „miejski pałacyk”.

Wśród zdobień pałacyku wyróżnia się zewnętrzna kapliczka umieszczona na osi bocznej elewacji. W głębokiej aediculi wspartej na toskańskiej kolumnie umieszczono figurę Michała Archanioła, patrona inwestora budynku. Posąg ten, Michał Bajerlein zakupił na Wystawie Światowej w Paryżu w 1900 roku.

U wylotu ulicy Różanej zwraca uwagę okazały budynek. To wniesiona na początku XX wieku szkoła. Pierwotnie miała pomieścić dwie szkoły dla dziewcząt i chłopców. Gmach wzniesiono w w latach 1913-1915. Całości projektu Hansa Lehmanna-Borges nigdy nie zrealizowano ale to, co zdążono wybudować, do dziś robi wrażenie.

Gmach szkoły ozdobiony jest płaskorzeźbami o tematyce bajkowej i zwierzęcej.

Niepowtarzalny klimat Wildy tworzą też piękne, głównie secesyjne kamienice. Na tym terenie działało wielu bardzo dobrych architektów takich jak Joseph Leimbach, Stanisław Hoffmann czy Richard Mendelski.

Mnie najbardziej podoba się wzniesiona w 1904 roku kamienica Ryszarda Sworowskiego. Inwestor budynku był malarzem, raczej rzemieślnikiem niż artystą bo specjalizującym się w ściennych dekoracjach klatek schodowych. Jego prace zdobiły sienie i sufity wielu wildeckich kamienic.

Jej elewację od strony ulicy Wierzbięcice zdobią przepiękne reliefowe płyciny.

Nie mniej okazałe budynki znajdują się także przy ulicach Żupańskiego, Św. Czesława, Krzyżowej i innych.

Niektóre z nich zostały już wspaniale odrestaurowane, inne jeszcze czekają, aż ktoś przywróci im dawny blask.

Na spacer po Wildzie warto zarezerwować sobie dużo czasu, gdyż wiele jest tam do zobaczenia. A gdy uznacie, że pora odpocząć, bez trudu znajdziecie tam lokalik, w którym zgodnie z własnymi preferencjami napijecie się czegoś lub zjecie posiłek.

Dodaj komentarz