Wybrałam się na wystawę dzieł Salvadora Dali. Kierowałam się li tylko ciekawością, bo nie spodziewałam się po niej niczego spektakularnego. Przecież sztandarowe dzieła tego artysty nie opuszczają Figueres, St. Petersburga na Florydzie i innych, wielkich światowych galerii. A jeśli już, nawet pojedynczy, obraz ruszy się poza mury macierzystej placówki, towarzyszy temu taki huk medialny, że nie sposób przeoczyć tego wydarzenia. A tu tak cicho, bez fanfar, fajerwerków, przemówień ? Stosunkowo skromne miejsce wystawy, jakieś adaptowane pomieszczenia dawnego antykwariatu, przy bocznej uliczce poznańskiej starówki, też nie napawało entuzjazmem. Wszystko to było co najmniej zastanawiające…
Pierwsze wrażenie po przekroczeniu progu budynku przy ulicy Wielkiej jest zdecydowanie niekorzystne. Ściana, upstrzona magnesami z reprodukcjami sztandarowych dzieł sztuki, kojarzy się raczej z wejściem do jarmarcznego gabinetu osobliwości niż do poważnej galerii. Wąskie przejście ozdobione kolorowym banerem, żadnych bramek piszczących, zabezpieczeń. Przy stoliku stanowiącym kasę siedzi sympatyczny, czarno obleczony mężczyzna posługujący się językiem rosyjskim. Jak się pózniej okazało był to Aleksandre Kesauri.
Pochodzące ze zbiorów prywatnych rodziny Kesauri dzieła katalońskiego twórcy przedstawiają najróżniejsze realizacje pomysłów mistrza. Dają pojęcie o skali możliwości i zainteresowań artystycznych S. Dali. Od ilustracji do „Boskiej komedii” poprzez plakaty reklamowe, medalierstwo, do buteleczek perfum, akcesoriów odzieżowych i logo lizaków Chupa Chups. No cóż ekscentryczny artysta był także bardzo sprawnym businessmanem i cenił wymierne korzyści tak dalece, że A. Breton ukuł mu nawet przydomek „Avida Dollars” (chciwy dolarów), będący anagramem imienia i nazwiska Dalego.
W każdym z dzieł widoczny jest geniusz Dalego, Uderza nie tylko niesamowita wyobraznia, ale też doskonały warsztat zdobyty podczas studiów w Akademii San Fernando. Perfekcyjna kreska, wysmakowana kolorystyka charakteryzuje wszystkie jego dzieła, Niesamowite konteksty przedmiotów, zdawałoby się zwyczajnych, którym artysta nadaje zupełnie inne funkcje. Świat skojarzeń, inspiracji, sennych widziadeł i projekcji podświadomości znalazł swoje odbicie nie tylko na płótnach czy kartkach papieru, ale i na jedwabiu. Wśród zgromadzonych eksponatów znajduje się wiele chust i krawatów ozdobionych ręką mistrza.
Sposób ekspozycji, delikatnie mówiąc, zostawia trochę do życzenia. Amatorskie podziały przestrzeni, tandetne materiały tła, ciasnota, to zdecydowane minusy. Braki stara się wynagrodzić, oprowadzający nas po „Dalineum”, Aleksandre Kesauri, który chętnie opowiada o zebranych dziełach, przytacza anegdotki. Nadmienia, że wspaniałą kolekcję ksylografii z ilustracjami do dzieła Dantego, przedstawiciele rodziny nabyli na aukcji od Mariny Vlady, oraz że przy okazji zakupiono osobiste rzeczy Mariny i Włodzimierza Wysockiego. Wspomina o odbywających się równolegle w Kownie i na Słowacji wystawach. Kolekcja Kesaurich musi być przeogromna…
Zaprasza do Muzeum Archidiecezjalnego, na mającą mieć niedługo otwarcie, wystawę twórczości Hansa Holbaina młodszego. Obiecuje też, że kiedyś zawitają do Poznania dzieła Rene Magritte’a i Marca Chagall’a. oczywiście te,z kolekcji Kesauri. Wszystkie wystawy organizuje rodzinna spółka Art Expo International, która doprowadziła do powstania „Dalineum”.
Aby ochłonąć nieco po dużej dawce artystycznych wrażeń, wybieram się na kawę do pobliskiego „Gołębnika”
Ale Ci pięknie w tym sweterku. Uroczo…
PolubieniePolubienie
To miłe, że tak uważasz 🙂 Osobiście też go lubię, choć bardziej za to, że jest ciepły niż ładny 😀 Ale tak już mam, że wyżej cenię charakter nad urodę 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba